29/08/2018

Tallin inaczej

Dziewczynka z mapą Tallinna, brzeg morza...



Następnym razem jeszcze promem do Oslo albo Sztokholmu. Marzą mi się kraje skandynawskie.



27/08/2018

Tallinn moim okiem

Średniowieczny klimat Dolnego Miasta (Starówka), bliskość morza i wpływy skandynawskie to jest to. Estonia to zdecydowanie mój kierunek podróżowania. Popłynęłabym jeszcze promem do Helsinek albo do Sztokholmu. Miłego oglądania.



Urlop w pigułce, babski wyjazd, więc na ostatnim zdjęciu moje wspaniałe dziewczyny.

I od razy dementi - owszem terviseks po estońsku znaczy na zdrowie, ale nie jest prawdą, że w ich języku prawie wszystkie wyrazy mają taką końcówkę. Melodia języka brzmi z portugalska ale Estończycy zachowują iście fińską rezerwę. Mi to odpowiada. Gorące klimaty tutaj - KLIK.

Niebo nocą nad Tallinnem

The Night of Ancient Bonfires in the Seaplane Harbor zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Za sprawą muzyki i ognisk zrobiło się bardzo gorąco. Gościu, który grał na wszystkim (butelka z wodą, drewno z powbijanymi gwoździami, kubek po kawie) - rewelacja.



Nie zabrałam aparatu (jak się bawić - to się bawić), zdjęcia zrobiłam komórką. Zostawiam Wam je na pożarcie. A skoro o jedzeniu mowa koniecznie zjedzcie w Tallinnie soljankę, zupę rybną i napijcie się kwasu chlebowego.



To nie był zwykły zachód słońca, bardziej wyglądało mi to na zorzę polarną. Spektakl pierwsza klasa.

21/08/2018

Chlebek z karmelizowanych bananów i gruszek

Przepis Liski z White Plate, choć w oryginale nie ma gruszek i karmelu nie trzeba rozbijać potem tłuczkiem do mięsa;)



Składniki: 2 banany pokrojone w plasterki i mus z gruszek (razem ok. 460g), 120g cukru (pół szklanki wystarczy), 80g masła, 50ml mleka, 1 duże jajko lub 2 małe, 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii, 230-250g mąki pszennej, 1 łyżeczka proszku do pieczenia, po pół łyżeczki soli i sody.

Cukier i masło rozpuszczam na dużej patelni z nieprzywierającym dnem na średnim ogniu. Zwiększam ogień i mieszam aż wszystko stanie się złotobrązowe (skarmelizuje się). Zdejmuję z ognia i dodaję banany oraz gruszki, mieszam. Ważne, żeby wszystko bardzo dobrze wymieszać, bo karmel pozostawiony sam sobie twardnieje i potem trzeba go utłuc. Tak czy siak ostudzona masę rozgniatamy przy pomocy łopatki lub widelca.

W misce ubijam lekko jajka z mlekiem, powoli dodaję masę bananowo-gruszkową i miksuję. Osobno odmierzam mąkę z proszkiem, sodą, solą i wanilią. Przesiewam do ciasta i mieszam (już bez miksowania).

Keksówkę smaruję masłem, obsypuję bułką tartą. Przekładam ciasto i piekę 50 minut. Studzę najpierw w formie, potem na kracie. Jest miękki a dobrze wystudzony dobrze się kroi. Fajnie smakuje nawet jak karmel się trochę podpali;) Najlepsze kromki z musem gruszkowym na wierzchu:)

20/08/2018

Mus gruszkowy

Dostałam greckie miody (ten mniejszy z kwiatów pomarańczy) i polskie gruszki - Barbara, Ewa, dziękuję. Chyba je pożenię.


Gruszki obieram, kroję na ćwiartki, wykrawam gniazda nasienne i obgotowuję w wodzie. Miękkie odcedzam (wodę z gotowania wylewam - jest ciężkostrawna i wzdymająca), gruszki zgniatam jak ziemniaki. Mam już półfabrykat.

Sam mus z obgotowanych gruszek smakuje tak sobie, choć pachnie bardzo przyjemnie. Zyskuje, gdy dodamy miodu a słodycz podkreślimy wanilią albo leciutko złamiemy nutką pomarańczy. Tak aromatyzowane gruszki pakuję w słoiki i pasteryzuję.

(z cyklu: wpadła gruszka do fartuszka)

Mus z gruszek można dodawać do ciast (np. z bananami), fajnie mu też w towarzystwie czekolady w naleśnikach.

19/08/2018

Dobre adresy w Lublinie

Jeśli mam dostęp do jakiegoś dobra, to przerabiam. Jeśli marzę o czymś, czego nie kupię - to robię. Jest jednak kilka naprawdę dobrych adresów, które regularnie odwiedzam, przywożąc stamtąd gotowce.



Chleb orkiszowy na zakwasie i bułeczki z Zielonego Talerzyka (aktualnie z malinami, wcześniej z rabarbarem, czerstwe smakują jak ciasto drożdżowe z wiejskiej spiżarki cioci). Można je też dostać w Staropolskiej Galerii Smaku na Zamojskiej albo w drugim sklepie w bramie na Krakowskim Przedmieściu. Tam też kupicie chleb sanacyjny wypiekany na liściu kapusty albo jogurty Mlecznej Drogi (Manufaktura Serów z Wąwolnicy). Jogurty są też w delikatesach Własnej Roboty na Kościuszki.



Za to konfitura różana z Końskowoli jest w sklepie przy Jarmarku Lubelskim na Lubartowskiej (jarmark czynny w soboty 9-13) a najlepsze chałki i cebularze wypieka Mandragora. Rano radzę telefonicznie zamówić a na miejscu zjeść wątróbkę na miodzie, popijając miętową herbatką Nana.


Warzywa i owoce, mięso i jaja mam od teściów - stare odmiany, wiejski chów. Co jeszcze polecacie jeśli chodzi o żywność naturalną, regionalną?

16/08/2018

Leczo z psiankowatych

Stały punkt programu końca lata - leczo z cukinii, papryki, pomidorów i bakłażana. Z cebulą, czosnkiem, sproszkowaną papryką i ziołami.



Robię je, bo większość warzyw pochodzi z pola i lubię ten smak, kto jednak zmaga się z chorobami z autoagresji czy nieszczelnym jelitem powinien warzywa psiankowate z diety wykluczyć (klik). Tu przypomnę że prócz pomidorów, bakłażanów i papryki, należą do nich również ziemniaki. Bezpieczna w tym rozdaniu jest w zasadzie wyłącznie cukinia, należąca do rodziny dyniowatych, zaś najbardziej wątpliwy ciężkostrawny bakłażan, w Polsce w zasadzie nieuprawiany.

Co do papryk mam jeszcze jeden news - lepsze są te, które po rozkrojeniu mają jak najwięcej ziarenek. Modyfikowane odmiany są produkowane w wersji bezpłodnej (bez ziarenek, bo i po co? - lepiej żeby rolnik kupił nowe nasiona). Ziarenka można przesmażyć na oleju i dodać do dania albo ususzyć do wysiania. W ten sposób chronicie starsze odmiany, gęstsze odżywczo i smakowo.


Kot korzysta z każdej chwili, w której siadam, by wygodnie ułożyć mi się na kolanach. Przy chłodnych 24 stopniach, nie pogardzi nawet fartuszkiem.

14/08/2018

We własnym tempie i stylu

"Nie poganiaj mnie, bo tracę oddech i gubię rytm" to moje ulubione słowa Kory. Uwielbiam pracować i żyć we własnym tempie, płynąć ze spokojem na fali tego, co życie aktualnie oferuje. Chyba wszyscy tak mamy? Tylko tempa są różne, a moje raczej slow (a czasem dance).



Idę oskubać domowy ogródek, kot na mnie czeka. Powstanie domowe pesto, które pokażę w pięknym naczyniu z osiedlowej rupieciarni. Przepis ukaże się za jakiś czas, ale zdjęciami chwalę się już teraz. Bo mogę.



Sama za pesto nie przepadam, a próbowałam już z bazylią, natką pietruszki, czosnkiem niedźwiedzim, orzechami włoskimi, migdałami, sycylijskie... Zjem, ale szału nie ma, domownicy podzielają moją rezerwę.

Zastanawia mnie czasem skąd się to bierze? Że coś nam smakuje a coś nie bardzo. 

13/08/2018

Życie pisze bajki

Z pewnością znacie bajkę o matce chrzestnej, która wyczarowuje suknię, pantofle i karocę na bal. Ha! A o chrzestnym, który ściga łobuza, bo ten ciągnął dziewczynkę za włosy i zmusza go do przeprosin z powodu tego haniebnego zachowania? Weronika zachwycona, gęste włosy grubo za tyłek, wszyscy dobrze się bawią, nawet łobuz. A ja lubię obserwować. 



Jako że krępują mnie zdjęcia ustawiane a fotograf od takich był, pozwoliłam sobie na rodzinny reportaż. W kościele cudne światło, przystojni mężczyźni, piękne kobiety, goście czule pochyleni i rozpływający się w uśmiechach nad wózeczkiem, po obiedzie żarty, dzieci biegające wokół z wypisanymi na twarzach emocjami (no dobrze, niektóre szorowały podłogi pod stołami ślizgając się od przęsła do przęsła, z hukiem też pękały balony). 

Chrzest Anastazji. Mnóstwo zdjęć, które pozostaną w rodzinnych albumach, zbyt osobiste, by publikować, ale tę bajkę musiałam;)

11/08/2018

Jeden garnek - wiele sosów

Wystarczy pokroić mięso, zalać wodą i gotować z przyprawami (ziele angielskie, liść laurowy, sól, pieprz) do miękkości. 


Potem obłożyć cebulą, wiórowanym masłem, posypać suto przyprawami i zapiec (w tym samym garnku). Na koniec dodać śmietanę (czasem z zasmażoną mąką, jeśli chcecie sos gęstszy), wymieszać i jeszcze chwilę podpiec.

Tak powstaje sos czerwony z duża ilością papryki słodkiej, ostrej i wędzonej do żeberek i generalnie czerwonego mięsa albo sos złoty z kurkumą i curry do drobiu (piersi kroję w kawałki, ale można też zapiec podudzia) lub też sos dziki z dodatkiem suszonych/mrożonych borowików. Kura smakuje wybornie również z hyzopem i szałwią a do królika dajcie dużo czosnku i nie żałujcie śmietany, tak radzi Olia Herkules w "Mamuszce".


Ja wiem - jest lato i gdzie te pięć porcji warzyw? Niektórzy jednak latem ciężko pracują a warzywa jedzą prosto z pola (taki małe ogóreczki ze skórką lubicie? a gruszki ulęgałki?). Kto zaś nie zużywa tyle kalorii musi się zadowolić maleńką porcją albo wziąć się do roboty;))

10/08/2018

Stare odmiany

Orkiszowy ryż z wanilią, zapiekany z papierówkami i cynamonem. Posypany migdałami - wersja de luxe. Kto nie ma dostępu do prastarych odmian pszenicy, niech użyje obłuskanego jęczmienia (owsa) lub brązowego czy dzikiego ryżu a w sezonie posypie młodymi orzechami włoskimi. Mniam!



Stare odmiany zbóż czy owoców (zwierząt hodowlanych, warzyw) są bardziej gęste odżywczo niż ich zmodyfikowane siostry, zmienione dla maksymalizacji słodyczy (przyrostu, wyglądu) i łatwości produkcyjnej. Mają też więcej substancji smakowych.

09/08/2018

Ocet orkiszowy

Ocet winny powstaje z wina w procesie fermentacji octowej. Orkiszowy z piwa orkiszowego a spirytusowy do fermentacji potrzebuje wysoko alkoholowego trunku. Przy czym z ryżu też można zrobić alkohol (sake) i oczywiście ocet.



Generalnie nie jestem fanką octów, ani nawet wina (wiem, wiem, czerwone zawiera polifenole). Lubię piwo. Do tej pory najchętniej używałam octu jabłkowego lub odmian balsamicznych, aromatyzowanych owocami a tu taka gratka - ocet z prastarych leczniczych odmian orkiszu.

Świetnie komponuje się w sosach typu winegret z ziołami i olejem konopnym. Spokojnie, chodzi o konopie siewne (bez THC). Jeszcze odrobinka cukru trzcinowego/miodu, soku z cytryny i sos pierwsza klasa. Już debiutował w pierwszych sałatkach do pracy.



Ocet jest w smaku zarazem gorzki i kwaśny, ma właściwości odtruwające i mocno rozgrzewa. Jest dobry dla osób z zastojem wątroby (można z dodatkiem miodu), oczywiście używamy rozsądnie.

07/08/2018

Niezawodna wieś

Teściowie skarżą się na cenę malin w skupie, w porównaniu do sklepowej - zgroza. I na przepisy unijne, że już nie można w jednej oborze trzymać świnki i krowy. 



Nie przeraża ich sianie, koszenie, zwożenie, obrządek, tylko to jeżdżenie po urzędach. Rejestrowanie i wyrejestrowywanie przychówku. Z rozrzewnieniem wspominają dawną gospodarczą "samowolkę". 

W rosole pływa żołądek i serce. Kto ciężko pracuje, jeść musi. Żywi nas polska wieś. Naprawdę z serca dziękuję teściom za ten trud.

06/08/2018

Z doniczki na stół

Anginowiec, żyworódka, rozmaryn - dostałam od serca, ja nie mam ręki do kwiatów. Na razie ze mną wytrzymują, werandując w glinie z rupieciarni.



Pewnie wiecie, że listek anginki można dodać do malinowego dżemu, sok z żyworódki jest dobry na blizny, a rozmaryn pasuje do dżinu z tonikiem?

A chwasty? Jeśli pilnie nie potrzebuję ich do zdjęć, fotografuję i oglądam na miejscu. Tak postanowiłam. Barszcz, biedrzeniec, ruta, trawy. Są piękne.

03/08/2018

Jaka piękna iluzja

Artystyczna, literacka, instagramowo-blogowa. Każdy z nas czasem ucieka się do niej. Różne iluzje w każdej z epok dawały ludziom wytchnienie.


Tymczasem czytam "Spadek" Vigdis Hjorth. Pamiętam wywiad z autorką, która utrzymywała, że powieść jest fikcją literacką a na koniec na pytanie o własną rodzinę pochodzenia, powiedziała "nie wiem, nie utrzymuję z nimi kontaktu od trzydziestu lat". Książka jest bardzo prawdziwa. Z niecierpliwością czekam też na "Widzi mi się" Zadie Smith.


Staram się ignorować upał, w kuchni robię mniej, korzystam z dobrych gotowców. Rzuciłam się jogurty Mlecznej Drogi, smakują jak serki PRL-u z mojego dzieciństwa. Robimy plebiscyt na ulubiony smak (naturalny? waniliowy?).

Dużo myślę o tym, że tacy jesteśmy różni i tak inne mamy potrzeby. I to jest dobrze. Cieszę się, że mam kogo mocno kochać.

01/08/2018

Przez żołądek do szczęścia

Na śniadania jem teraz to, z dodatkiem namoczonych wcześniej płatków. Naturalne jogurty czy kefiry (te bez dodatku mleka w proszku i innych udziwnień) przyjemnie chłodzą, sprowadzając mnie na ziemię. Nie znoszę upałów.


W ten sposób karmię również bakterie, których potrzebuję w jelitach. Płatki mieszam, jako że odkryłam również z komosy i żytnie (orkisz i owies znacie?).

Na listę zakupową wciągnęłam prócz łuskanego jęczmienia i ciecierzycy, brązową fasolę, choć aktualnie szaleję na puncie świeżej. Gotuję a potem przesmażam ją z szałwią i podaję z dressingiem z tahini (przepis pod koniec sierpnia na blogu zawodowym). Kto nie przepada za fasolą niech ją zmiksuje na ostro (z papryką) i smaruje ulubione kanapki. Codziennie.



Najnowsze doniesienia z zakresu nutrigenomiki (tak, poszczególne pokarmy wpływają na nasz genom!), zalecają witaminy z grupy B (ale te przyswajalne). Dzięki nim można wspomóc metylację DNA i poprawić swoją odporność na stres. Ciecierzyca i wątróbka mile widziane, szukajcie też serów niepasteryzowanych i jedzcie kiszonki. Docelowo - zdrowa flora jelitowa samodzielnie wytwarza witaminy z grupy B i... dobre samopoczucie.

Podsumowanie lipca

W pracy fotografia produktowa, do której udało mi się zrobić zaledwie przymiarki. Klasztorne brązy, naturalne materiały, prostota - mam nadzieję, że Wam również się spodobają? Mimo upału niektóre przepisy zahaczają o jesień, ukażą się drukiem dopiero w październiku, więc sami rozumiecie.



Pod domem remont ulicy, panowie zrywają stary i będą kłaść świeży asfalt. Rano budzą nas krzykiem "rusz dupę!", potem maszyny pracujące na skrzyżowaniu robią jednostajne "beeep, beeep", drżą podłogi, brakuje prądu. Po południu cisza i tylko dojazd do posesji jest niemożliwy.

Co jakiś czas obiecuję sobie, że będę wyglądała tak pięknie jak Malka Kafla - ułożę włosy, pomaluje rzęsy, założę coś na szyję. Ale wyglądam zwykle tak i czas się do tego przyzwyczaić. 



Zajrzyjcie do Jade Beall.