24/02/2018

Podsumowanie pracy w lutym

Postawiłam na kuchnię zwyczajną, stąd na blogu zawodowym pojawiły się: krupnik (klik), kotlety drobiowe (klik), buraczki zasmażane (klik), pieczona pigwa (zamiennie mogą być jabłka - klik), kruche rogaliki (klik), kanapki (klik) i kiszona marchew (klik). Ta ostatnia zrobiła prawdziwą furorę, co wcale mnie nie dziwi.


Oszaleliśmy na punkcie mieszanki z pelargonią (wspominam o niej przy okazji kąpieli i krupniku), kąpaliśmy się w ziołach 🍃(zimą robimy napar z suszu - klik) i gotowaliśmy jajka po benedyktyńsku (klik) 👉 post z filmikiem 💪😆

Dla "Tak Rodzinie" (numer kwietniowy) organizowałam Wielkanoc, tuningując nasze zwyczajowe przepisy na zgodne z zaleceniami szefowej z Bingen. Prawdziwym hitem, oprócz różanego mazurka, okazała się sałatka jarzynowa z kiszonymi burakami i gotowaną fasolą. Postawiła mnie na nogi po ciężkiej infekcji wirusowej.

Czujecie marzec? Te czarne połacie (aktualnie białej i zamrożonej 😨) ziemi pachnące obietnicą wiosny? 

23/02/2018

Kiszenie wciąga (kiszona rzodkiewka)

Dawniej kisiło się, żeby mieć na potem (ogórki, kapustę), dziś z uwagi na wyjałowione jelita i z ciekawości (ktoś wie jak smakują kiszone cytryny?). Marchew okazała się the best, postanowiłam pociągnąć temat. Padło na popularne rzodkiewki, które można kisić w całości lub pocięte w plastry.


Składniki: 2 pęczki rzodkiewek, 6 liści laurowych, 1 łyżeczka ziarenek pieprzu, opcjonalnie kawałek korzenia chrzanu, 1 litr niechlorowanej wody i 1 łyżka soli kamiennej.

Wodę i sól dokładnie mieszamy aż sól całkowicie się w niej rozpuści.
Na dno wyparzonego słoika wrzucamy przyprawy, następnie dość ściśle układamy rzodkiewkę i ewentualnie chrzan. Całość zalewamy solanką tak, aby przykryła wszystkie składniki (jak wystają, to spleśnieją). Słoik przykrywamy gazą (żeby muszki nie powpadały, pod żadnym pozorem nie zakręcamy przykrywką, bo rozsadzi).
Odstawiamy w ciepłe miejsce na 3-5 dni. Po tym czasie rzodkiewki są już gotowe, można zakręcić słoik i wstawić do lodówki.


Ukiszone rzodkiewki tracą swoją zadziorność a kolor zmieniają na koralowy. Również woda spod kiszenia rzodkiewek ma fajny "lemoniadowy" kolor. Smakuje kwaskawo, jak kiszonki. 




21/02/2018

Klopsiki jak w "Zakochanym kundlu"

Kuchnia filmowa Pauliny Wnuk to ulubiona książka kulinarna moich dzieci. Wcześniej była nią seria Dzieci gotują Agnieszki Górskiej, ja uwielbiam Gotowi by gotować Agnieszki Kręglickiej.



Normalnie klopsiki nie cieszą się poważaniem syna, zaś te są wyjątkiem, cóż - nazwa robi swoje 😆 (klik po oryginał). Nasza wersja bardziej bałkańska i w domowej stylizacji. Technika jedzenia: ćwiartkę pulpeta nadziewasz na widelec, owijasz makaronem, zgarniając sos, zjadasz.

Składniki: paczka makaronu spaghetti, 500g mięsa mielonego (u nas z indyka), 1 jajko, miąższ czerstwej bułki namoczony w gorącym mleku i dobrze odciśnięty, przyprawy (sól, pieprz, zioła), słoik dobrego sosu typu lutenica albo pindżur (z marchwią, pomidorami, papryką), tarty parmezan do posypania, koperek.

Mięso z jajkiem, rozmoczoną bułką i przyprawami mieszam na jednolitą masę (jak jest zbyt rzadka podsypuję bułką tartą). Toczę małe kulki, które następnie obtaczam w mące i gotuję 20minut w wywarze warzywnym (potem zrobię z tego zupę "pulpetową").
Odławiam pulpety do głębokiej patelni, zalewam je sosem i grzeję na małym ogniu 15 minut.
Makaron gotuję zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
Pulpety podaję na makaronie polane sosem, posypane parmezanem i koperkiem (zimą mrożonym).

Przepis z listy obowiązkowych.

20/02/2018

Masełko z pieczonych jabłek

W spiżarce o tej porze roku mam koszyk pomarszczonych jabłek. Te, z których jedynie uszła woda (bez pleśni i innych oznak zepsucia) myję i układam w żaroodpornym naczyniu. Piekę 20 minut w 200 stopniach. 


Gdy są jeszcze ciepłe zdejmuję z nich skórki i wybieram miąższ, zostawiając gniazda nasienne. Miąższ zgniatam widelcem z sokiem, który zebrał się na dnie żaroodpornego naczynia podczas pieczenia i z odrobiną zimnego masła. To jest pyszne! Do orkiszowych naleśników jak znalazł.



Pieczenie zarówno owoców, jak i warzyw wydobywa z nich słodycz. Uwielbiam pieczone jabłka, gruszki i dynie. Buraki lubię piec w plasterkach, bez tego całego zawijania w sreberka i długiego czekania. Jeśli potrzebuję całe, kupuję parowane - tak jest oszczędniej.

17/02/2018

Zima trzyma

Ale reszta odpuszcza, jest więc nadzieja na dobry obrót spraw.


Z tęsknoty za zielenią kupiłam matchę, kiwi, awokado. Ciało nie zareagowało jednak entuzjastycznie na taki dowóz chlorofilu, jedynie oczy się ucieszyły. Grzecznie powróciłam więc do kiszonej marchwi, kawy, czekolady...

12/02/2018

Odbudowa

Ważę niewiele i choć wielu osobom niedowaga wydaje się czymś rewelacyjnym, to wcale nie jest tak różowo być za chudym. Do tej pory udawało mi się trzymać w ryzach ale po styczniowej zawierusze zwyczajnie jest mnie za mało. Na szczęście wrócił apetyt: na kiszonki, orzechy, dobre zboża. Dogadzam sobie mądrze - słuchając na co mam chęć i po czym czuję się dobrze (nadal uważam, że ważne jest co jemy).


(pokoje młodzieży w bieli powoli obrastają w sprzęty)

Ciało mam roztropne: kiszona marchew i buraki, zimowe sałaty, zioła (furrorę robi mieszanka z pelargonią). Chwaściaki z rukwią wodną, zupki amarantusowe (przepisy niestety dopiero za chocho), pack choi (klik po przepis) i kolejna blaszka brzydkich ciasteczek (klik po przepis). Mięso wyhodowane przez teścia, początkowo wzgardzone, teraz bardzo potrzebne. Cóż, słowiańska krew. Muszę tylko pokonać niechęć do ćwiczeń.

W książkościsku Ciszej proszę - o introwertykach w ekstrawertywnych czasach i takim świecie. Czytam i dużo myślę na temat social mediów: o szaleństwie dzielenia się dzianiem (Stasiuk to nazywa wysyłaniem dowodów na istnienie), byciu twarzą i tworzywem - o lepieniu siebie z internetowej gliny, o wizualizacji narracji i ciągłej ekspozycji. 

Dawniej pisało się pamiętniki do szuflady, był czas na reflektowanie, dziś życie składa się z wykadrowanych slajdów z filtrem. Jestem niepoprawną introwertyczką i brakuje mi ciszy. Czytam wiersze Małgorzaty Południak, które właśnie przyszły do mnie pocztą (to niezwykłe mieć je na papierze i z dedykacją - dziękuję ❤). Wy też możecie - klik. Moja młodzieży pokazała mi "Mleko i miód" Rupi Kaur. Poruszające.

08/02/2018

Kiszona marchew

Zakochałam się w jej smaku. Wystarczy do wyparzonego słoika wrzucić przyprawy (garść ziela angielskiego, liści laurowych, pieprzu - dokładna ilość nie ma znaczenia) i pokrojoną marchew. Zalać wszystko przegotowaną, przestudzoną lekko posoloną wodą (maksymalnie 1 łyżkę na litr wody). Można też wodę leciutko zakwasić octem winnym (maksymalnie 1 łyżkę na litr wody), co skraca czas oczekiwania. Dodatek wody spod kiszenia ogórków lub plasterków kiszonego ogórka zaburza smak marchwi, nie polecam.



W trakcie kiszenia woda buzuje jak się marchew dociska. Już po kilku dniach jest lekko przegryziona i ma fajny smak, ale ukiśnięta jest dopiero po tygodniu. Dużo zależy oczywiście od tego czy jest jej ciepło, warto codziennie zaglądać i ją próbować. Idealna do pogryzania i na kanapki, świetnie się po niej czuję. (Mam teraz nieodpartą chęć ukisić rzodkiew).

Żywność sfermentowana (kiszonki, zakwas, kefiry) jest bardzo korzystna dla układu trawiennego i immunologicznego. Nie jest co prawda kluczem do zdrowia i długowieczności, ale jest częścią tego planu. Bardzo profesjonalnie przeczytacie o tym w "Sztuce fermentacji" Sandora Ellixa Katz'a, ale to książka z tej serii co "Chleb" Jeffreya Hamelmana - droga i dla zapaleńców. A taka marchew jest dla wszystkich :)

PS. Sałatka jarzynowa z kiszonymi burakami, kiszoną marchwią i dużą ilością fasoli jest rewelacyjna :)

04/02/2018

W połowie zimy

Jeszcze w styczniu przyszedł życiowy huragan i trzeba było przez durszlak przecedzić wartości naprawdę ważne od reszty. Zdążyłam przeczytać Purezento Joanny Bator - książkę relaksacyjną i sugestywną, po której zostały mi dwie kostki tofu w spiżarni i kot w nogach. A potem Jak zawsze Zygmunta Miłoszewskiego i znowu zrobiło mi się smutno.


Paskudne przeziębienie, już prawie zapomniałam, że można się tak pochorować. Zmogło nas okrutnie, wypiliśmy wszystkie soki malinowe, wyleżeliśmy wszystkie łóżka, nie dotarliśmy na rodzinne wesele. Tydzień wyjęty z życiorysu. Teraz czas na odnowę. Rozpoczęłam przygodę z fermentacją, nastawiając słoik kiszonej marchwi i buraków.

Na blogu zawodowym tradycyjne: krupnik orkiszowy (klik) i kotlety drobiowe (klik). W domu malowanie - młodzież postanowiła zamienić się na pokoje. Potrzebuję wiosny i żeby moc była ze mną.