29/06/2019

Malwa dzika

Na początku myślałam, że to cykoria podróżnik ale to dzika malwa/prawoślaz (Malva sylvestris) o właściwościach powlekających, jak wszystkie ślazowate.


Widziałam tez przytulię, kwitnący krwawnik, koniczynę. Nie zrywam, zadowalam się widokiem, uczę się rozpoznawać.

28/06/2019

Maki

Dzikie, słońcem wypalone, wiatrem potargane - maki. Bardzo rano fotografowane, na łące nad stawem u teściów. Zdjęcie bez zmian w postprodukcji.


26/06/2019

Ciasto ucierane z miętą lub melisą

Przepis - baza. Można też z innymi owocami, ale spróbujcie połączenia czerwonych porzeczek i mięty - jest rewelacyjne! Świetnie smakuje też melisa z malinami.


Składniki: 2 szklanki mąki,  2 łyżeczki proszku do pieczenia, szczypta soli, 1 kostka masła (200g), 1 niepełna szklanka cukru (ja daję 3/4), 4 jajka, ½ szklanki mleka, sok z połówki cytryny, mały pęczek świeżej mięty/melisy, 2 szklanki porzeczek/malin/innych owoców.

Suche składniki (mąka, proszek do pieczenia, sól) mieszam w małej misce.
Miękkie masło ucieram (mikserem) z cukrem na puszystą masę, dodaję po 1 jajku, dobrze ucierając przed dodaniem kolejnego. Następnie, wciąż ubijając, wlewam cienkim strumieniem mleko. (Kompletnie nie zrażajcie się wyglądem ciasta na tym etapie - i tak się uda).
Wrzucam pokrojoną miętę, dodaję suche składniki, mieszam i na koniec dodaję sok z cytryny, mieszam.
Połowę masy wykładam do blaszki, rozsypuję na niej owoce i przykrywam drugą połową ciasta (maliny można powtykać na wierzch). Piekę 40 minut w 180 stopniach, do tak zwanego suchego patyczka. Studzę na kratce. Przed podaniem dekoruję świeżym ziołem i posypuję pudrem. Pycha!



To w tym celu mam plantację mięty i melisy pod domem.




25/06/2019

Kolejny dzikun - dziewanna

Dla szefowej z Bingen pożeniona z rybą (kto ma słabe i smutne serce, ten powinien ugotować z nią dziewannę), ale według mnie to nie wykorzystuje w pełni walorów smakowych jej płatków.



Dziewanna rośnie dość powszechnie na  nieurodzajnych piaszczystych glebach i właśnie zaczyna kwitnąć. Tę do pracy mąż przywiózł mi (z korzeniami!) na motorze spod torów (chyba mnie kocha:)), ale spokojnie - możecie zbierać same płatki, nie uszkadzając rośliny, zwłaszcza jak macie ją przy domu.

Listki dziewanna ma omszałe jak szałwia, ze śmiesznym zawijaskiem. Kwitnie na żółto i nierównomiernie (od dołu - ku górze - nigdy nie doczekasz chwili, gdy cały pałąk będzie obsypany kwieciem). Płatki jej kwiatków mają miodowo-waniliowy aromat (a to za sprawą dziewannowej żywicy) i dla mnie ewidentnie proszą o słodkie towarzystwo (posypcie nimi ryż z jabłkami albo gofry z bitą śmietaną). W ziołolecznictwie wykorzystuje się również liście i korzeń. Także jeśli chcecie dopieścić swoje płuca - dziewanna.


15/06/2019

A latem...

Oj działo się ostatnio trochę w pracy, działo. Gotowało się i piekło a potem fotografowało. Jednym słowem - było gorąco!


Przepis na makaron z cukinii już macie - KLIK. Do pracy był jak najbardziej wegański, ale do domu musiałam go czym prędzej przerobić, bo jak mawia moja córka "bez mleka, bez mięsa, bez glutenu... bez sensu".


Najpierw roztopiłam w woku masło klarowane (sporo), potem dodałam mnóstwo przypraw: kuminu, kurkumy, papryki, odrobinkę cynamonu (można też goździków), soli i pieprzu. Jak wszystko zaczęło pięknie pachnieć, wrzuciłam pokrojoną drobno cebulkę i na koniec odrobinę czosnku. Na tym przesmażyłam makaron. Aha - wcześniej dogotowałam pół paczki orkiszowego tagliatelle. Przed podaniem posypałam tartym serem. Pyszka taka, że mięsa dodawać nie trzeba :)

A już niebawem otrębuski dla tych co się korkują na wakacjach.

09/06/2019

Podniebnie

Nie łudźcie się - to nie jest blog wyłącznie kulinarny. Świdnik Air Festival. Nieekologiczny, widowiskowy, męski.



08/06/2019

Ale jaja!

Frittata wzbudza we mnie bezpodstawną niechęć - fakt, że w niektórych miejscach na świecie jest wszechobecna. Nie wyrzucaj resztek, dodaj je do frittaty. Nie masz pomysłu na śniadanie - przyrządź frittatę. Jeśli masz w domu jajka, to masz i frittatę! Frittata jest swojska, niewymagająca i niechlujna - to kulinarny odpowiednik dresu 😁😉 (Leksykon smaków Niki Segnit - moja ukochana książka kulinarna ostatnio, s. 141).


A może omlet albo jajecznica? Polecam z kuminem (zestaw rozgrzewający, ziemisty) albo z solą selerową (cytrusowo-sosnowy) - klik. Zaś jaja i szparagi - wiadomo - nuty siarkowe 😊 To co? Smakujemy życie!?

03/06/2019

Lanie zupy

Kiedy brakuje mi cierpliwości do stania w kuchni, korzystam ze słoików. 


Słoik rosołu od teściowej, słoik pasty kanapkowej z pieczonych batatów, ciecierzycy i z rozmarynem - zupa.
Podsmażone mięso wiejskiego indyka, dwa słoiki warzyw (pindżur, ratatuj) plus kuskus - obiad. 
Słoik słonego karmelu z orzechów, dżemu z truskawek i jogurtu, do naleśników - deser. 

Bo wciąż ważne jest co jemy i co nas zżera. Dziś sesja foto z pomocą córki - lanie zupy. 

01/06/2019

Lublin jakiego nie znacie

Przemaszerowałam dziś sobie z Orkiestrą Dętą gminy Głusk ulicami Lublina. Taki Dzień Dziecka przed Nocą Kultury sobie zrobiłam. Ale wcześniej łypnęłam okiem za Bramę Krakowską. 


Wiecie co to jest suzafon? To ta wielka biała trąba. No jest w orkiestrach dętych jakaś siła! Pozdrawiam moją przyjaciółkę Ewę, zwykle grającą na basie.


A tak w ogóle to po zakupy poszłam. Jogurty i słony karmel w słoikach kupić:)