28/09/2018

Psychobiotyki

Czytam naukowe rewelacje o naszych jelitowych współlokatorach. Koegzystujemy, świat (również wewnętrzny) to jeden wielki chaos, który próbujemy zbalansować. Nasze główne zadanie wcale nie polega na sprawieniu, by był idealny, raczej w miarę harmonijny. Stan raz a dobrze czy raz na zawsze nie istnieje - to proces, jak sprzątanie czy gotowanie, stale podejmowany.


Moja mikrobiota dobrze mnie wyszkoliła;), odczuwam przyjemność, jedząc coś zdrowego i panikuję, gdy w domu jest wyłącznie byle co. A czasem jest. Zdrowie to projekt długoterminowy, pełen potknięć i podniesień. 

Dziś jestem poza optimum, czuję potworne zmęczenie, miałam kilka gorszych dni. Żegnam się więc z Wami tekstem z wycinków w termosie "kawałek siebie, który upadł, należy podnieść, pocałować i zjeść". Niech się nim zajmą bakterie jelitowe;)

25/09/2018

Czekoburaczek

Skoro ciasto marchewkowe smakuje jak piernik, dlaczego buraczkowe nie miałoby być jak brownie? 



Doskonały przemyt warzyw, w tym przypadku buraka. Aha, nie przejmujcie się wyglądem ciasta w tak zwanym między czasie. Bez obaw: wyrośnie, zbrązowieje, zostanie pokrojony na gorąco i zniknie zanim go porządnie uwiecznicie.




Składniki: 4 jajka, 1 szklanka surowego cukru trzcinowego, 1 masło (200g), 2 szklanki mąki pszennej (u mnie jasnej orkiszowej), 2 nieubite szklanki drobno startego buraka bez soku (najlepiej osączonego na sicie, uwaga! - wcześniej ugotowanego, ja kupuję od razu parowane), 1 płaską łyżkę proszku do pieczenia (z kamieniem winnym), 1 łyżeczkę sody, 1 czekoladę gorzką drobno pokrojoną, 3 łyżki dobrej jakości kakao, opcjonalnie szczypta prawdziwej wanilii, 100g kandyzowanych czarnych porzeczek (żurawin albo aronii).

Jajka ubijam z cukrem i kakao na puszysto. Następnie stopniowo dodaję miękkie masło cały czas ubijając. Do drugiej miski przesiewam mąkę, mieszam z przyprawami, proszkiem i sodą. Stopniowo wsypuję mąkę do masy jajecznej, mieszam, a następnie łączę wszystko ze startymi warzywami, czekoladą i porzeczkami. Masę wykładam do wyłożonej papierem do pieczenia formy. Piekę około godzinę w 200 stopniach (do tak zwanego suchego patyczka). 



Wolicie jednak z marchwi? A może z dyni? Proszę bardzo - KLIK

24/09/2018

Jedzenie nie leczy

Jedzenie nie leczy, leczą leki - takie jest moje zdanie.


Żywność - jak sama nazwa mówi - ma nas odżywiać, czynić żywymi i żywotnymi, wspierać organizm w zdrowiu i w chorobie, może być ważną składową leczenia, ale nie jest lekiem (a zwłaszcza lekiem na całe zło). Nawet w chorobach dietozależnych. 

Jedzenie to profilaktyka: pierwszo- drugo- trzeciorzędowa (skierowana do grup zdrowych, objętych ryzykiem choroby czy przewlekle chorych), ale tylko (aż) profilaktyka. Żywienie zawsze jest ważne, nawet w chorobach terminalnych, bo wprowadza ład i pomaga chorobę lepiej znosić, ale nie leczy. "Jedzenie na leczenie" (w istocie: na czas leczenia) czy "jedzenie, które leczy" (w istocie: skutki czy powikłania choroby) to skrót myślowy a czasem chwyt marketingowy oraz wyraz braku odpowiedzialności za słowa, który mnie czasem też się zdarza. 

Takie naszły mnie przemyślenia podczas pisania listopadowego artykułu do gazety na temat jedzenia na czas leczenia właśnie.

23/09/2018

Autoreklama - pierwszy ebook


Pierwsza broszurka kulinarna, w wersji internetowej. Jeśli chcesz ją mieć, zapisz się na newsletter (klik). Jest jeszcze szansa na wersję świąteczną 🎁



Bardzo dziękuję zespołowi Sunvita za owocną (a nawet warzywno-owocno-zbożową) współpracę 👌

22/09/2018

Sos pomidorowy z siedmiu warzyw

Uniwersalna bomba witamin. Do wyboru są cukinie, dynie, papryki, marchewki, pietruszki, seler, buraki...



...koniecznie cebula i pomidory, czasem czosnek. Warzyw może być dowolna liczba, ale siedem brzmi tak dobrze (siedmiu wspaniałych, siedem koźlątek, nawet krasnoludków tylu było, co nie?). Poza tym to inspiracja kuchnią Olivera "Gotuj zdrowo dla całej rodziny".

Chodzi o to, by warzywa pokroić i przesmażyć na maśle klarowanym/oleju a potem dusić aż wszystkie będą miękkie. Do smaku doprawiamy solą, pieprzem i ulubionymi ziołami. Miksujemy, jak ktoś lubi, podajemy z makaronem, nadwyżki można pomrozić.



Dziś dałam pieczarki, a do nich bakłażana, cukinię i pastę z papryki plus kilka łyżek koncentratu pomidorowego ze słoiczka (jest lepszy od pomidorów z puszki). Takim sosem można posmarować ciasto na pizzę albo potraktować jak farsz do bułek czy pierogów.

21/09/2018

Impuls in plus

Przeraża mnie współczesne oblicze humanizmu, w którym lobbyści wypierają naukowców (klik), celebryci ekspertów (klik), a w edukacji unika się nauki samodzielnego myślenia.


W ciągu ostatniego roku mocno przetasowałam swoje widzenie świata i tego, jakie jest moje w nim miejsce. Dostałam porządną lekcję człowieka, biologiczną. Porzuciłam wiele mitów, częściej się wkurzam i od banałów wolę absurdalne żarty. 

Podjęłam parę niełatwych decyzji, ciągle je podejmuję. Próbowałam zrozumieć niezrozumiałe, zaakceptować. Dziś już wiem, że są sprawy, których nikt za mnie nie zrobi, z resztą świat sobie poradzi. Dziękuję Joanno za impuls. 

19/09/2018

Ufff

Początek jesieni to nadwyżki warzywne, które warto pozamykać, obiad dla rodziny, przepisy do pracy - mam wrażenie, że całe dnie spędzam w kuchni. 


Czas zwolnić, zaopatrzyć się w dobrej jakości gotowce, odpocząć.

18/09/2018

Kruche ciasteczka z lawendą

Miała na nie ochotę Barbara i Ewa, ale wszystkie wzięła i zabrała córka, więc cichcem robię drugą porcję.




Składniki na małą porcję (można podwoić)
200g mąki orkiszowej (przesianej),
100g masła (zimnego, startego na tarce jarzynowej),
1 małe jajko (lekko rozbełtane),
50-60g  surowego cukru trzcinowego (lepszy drobny),
2-3 łyżki kwiatów lawendy (mogą być suszone).

Wszystkie składniki wrzucam do miski i szybko zagniatam na jednolitą masę. Formuję walec, zawijam w folię i chowam na pół godziny do lodówki (stężeje to będzie łatwiej na nim dalej pracować).
Schłodzone ciasto rozwałkowuję, podsypując mąką i wykrawam ciasteczka. Piekę 15-18 minut w 200 stopniach. Wychodzi około 15 sztuk.



Lawenda francuska jest bardziej dekoracyjna, ale zapach i właściwości lecznicze lepsze ma odmiana wąskolistna, zwana lekarską.

Z braku lawendy ciasteczka można zrobić ze skórką cytrynową albo pokruszonym, surowym kakao.



17/09/2018

Nonajron

Jeśli wstanie się odpowiednio wcześnie można spotkać panie w nonajronowych fartuszkach założonych wprost na biustonosz i nonajronowych czepkach, z papierosem w dłoni albo stertą pudełek do wyniesienia na suchą frakcję. Wstają bardzo rano i lepią pierogi, do kupienia w osiedlowej garmażerce: ruskie, lubelskie... kopytka.  Potem znikają za drzwiami a wraz z nimi całe pokolenia naszych babć, mam i ciotek.

Niebawem będą nie do odzyskania.



14/09/2018

Pasta z papryki

Dawno temu, na moim pierwszym blogu przepis na pastę z papryki był najbardziej popularny. Dziś trochę go zmodyfikowałam i robię tak.



Składniki: 10 słodkich papryk, 1-2 główki czosnku, 5 cebul, 1 papryczka chilli, sól i pieprz do smaku, 5 łyżek stołowych słodkiej papryki w proszku, 2 łyżki majeranku, 2 łyżki soku z cytryny, 4-5 łyżek masła klarowanego do smażenia.

Paprykę piekę w żeliwnym albo szklanym naczyniu z przykrywką wraz z czosnkiem (ok 40 minut w 160 stopniach). Czosnku nie wyjmujcie z główki, wystarczy odkroić mu czubek i włożyć pomiędzy papryki. Aha - niczego nie zawijajcie w folię - aluminium przenika do żywności i szkodzi. Polecam hartowane szkło, szczelnie zamknięte. Z przestudzonej papryki ściągam skórkę, czosnek wyciskam z łupinek. Oczywiście ze sklepowej, mięsistej skórka schodzi bez problemu ale przy wiejskich, zadziornych, starych odmianach czasem się zaklnie (nadwyżki z pola od teściów, nie szkodzi, że podwiędłe).

Cebulę kroję drobno i szklę na maśle klarowanym, dodaję majeranek i resztę przypraw oraz pokrojoną drobno papryczkę chilli. Dorzucam miąższ z papryki z pieczonym czosnkiem i chwilę smażę. Pod koniec doprawiam sokiem z cytryny. Można zblendować, ale ja lubię jak jedzenie ma niejednolitą teksturę. 

Świetnie smakuje z makaronem i dodatkiem (do wyboru): oliwek, miękkich serów, kaparów. Nadwyżki na zimę wekuję i dodaję potem do sosów z pomidorów czy dyni, sama papryka smakuje mi bowiem tak sobie, ale jest świetna jako dodatek.

13/09/2018

Halava (przysmak z manny)

Lato to jedyna pora roku, kiedy jem tak dużo surowych warzyw i owoców, do tego upał działa na mnie bardzo wysuszająco. Już na progu jesieni mocno potrzebuję czegoś, co mnie ześrodkuje i nawilży. Robię wtedy halavę. To przysmak indyjski na bazie kaszy manny, u mnie orkiszowej, razowej. Tłusty, słodki i bardzo sycący.



Składniki: 50g masła klarowanego dobrej jakości (domowe jest najlepsze), pół szklanki kaszy manny (polecam orkiszowy grysik razowy), 2 daktyle (plus ewentualnie do dosłodzenia miód czy syrop orkiszowy), 1 szklankę wrzątku (250ml), owoce (najlepiej kwaskowe typu maliny).

W woku rozpuszczam masło i wrzucam kaszę, mieszając smażę około 10 minut. Pod koniec prażenia dodaję pocięte na kawałki daktyle i zalewam wrzątkiem. Dokładnie mieszam i gotuję na małym ogniu 5-7 minut, aż kasza zgęstnieje. Jeśli woda za szybko odparowuje dolewam jeszcze odrobinę wrzątku (napoju ryżowego albo migdałowego, jak mam). Pod koniec gotowania wrzucam maliny i energicznie mieszam. Zjadam ciepłe - bardzo mi smakuje, zwłaszcza jak nie odmówię sobie do tego kawy:-)



Tymczasem robię kolejny zamiennik nutelli a z niego bajaderki. Faza testów do pracy.


12/09/2018

Gotowa na codzienność

Zabiegana i ciężka od trosk lubię dobrze poczytać albo zatopić się w robieniu zdjęcia. W przyszłym tygodniu zapraszam na zapieksy z cukinii oraz naleśniki maronowe z gruszką i lukrecją:)



"Wciąż trzeba na nowo budować siebie
na miarę sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy"

"Doświadczyć to znaczy: przeżyć coś takiego,
dzięki czemu będzie można potem świadczyć"

09/09/2018

Maliny z galgantem

To świetne połączenie sprawdza się podczas grypy jelitowej i gorączki - maliny i galgant. Przy czym galgant (galangal) to tajska odmiana imbiru, pikantna, o działaniu silnie rozgrzewającym i osuszającym. Idealna przyprawa na serce (przy omdleniach działa jak nitrogliceryna). Galangina zawarta w galgancie ma też działanie odchudzające, obniża poziom cukru i cholesterolu we krwi.

(i znowu dobra robota z Sunvitą:))

Maliny przecieram (czasem trafi się dodatkowo kilka jeżyn) i zagęszczam je pektyną jabłkową z surowym cukrem trzcinowym (żadnych chemicznych miksów, nie warto). Tak powstaje galaretka o pięknym, malinowym kolorze. Idealna do drobnej orkiszowej kaszy typu manna. 

Galgantu daję dosłownie szczyptę. Za bardzo mnie spala i wysusza. Maliny też mają działanie ściągające i odbudowują krew. Najbardziej lubię je prosto z krzaka, pod koniec lata u teściów jest zatrzęsienie. 

(orkiszowa halava, zimą z malinową galaretką)

08/09/2018

Gruszki z lukrecją

Lukrecja niweluje problem nadkwaśności (nadmiaru soku żołądkowego, prowadzącego do nadżerek i wrzodów), pomaga w oczyszczaniu wątroby i łagodzi objawy rozdrażnienia. „Zapewnia żołądek podatny na trawienie i tłumi wściekłość” – jak to określa moja szefowa z Bingen. Do tego zmniejsza chroniczne zmęczenie przy zmianach pór roku.


(z serii: dobra robota z Sunvitą:))

Sproszkowany korzeń lukrecji, dzięki działaniu wykrztuśnemu, przynosi też ulgę w kaszlu i jest skuteczny w chorobach dróg oddechowych a zwłaszcza pomaga pokonać bezgłos, towarzyszący zmianom temperatury. To ważna informacja dla nauczycieli i wykładowców, którym zaleca się noszenie tabletek do ssania z lukrecją. 


W smaku lukrecja jest słodko-pikantna i świetnie pasuje do gruszek, dlatego trafiła do drugiej partii musu.


07/09/2018

Zupa na zasmażce z rukwią wodną

Rukiew wodna swój lekko piekący smak zawdzięcza - tu uwaga, trudna nazwa - izotiocyjaninowi fenylu, który - co udowodnione - ma działanie przeciwnowotrorowe. Reguluje też poziom cholesterolu. Duszona rukiew - zdaniem mojej szefowej z Bingen - "pomaga strawić spożyty pokarm, rozpuszcza skrzepnięte soki oraz usuwa niewłaściwy żar".


(z serii: dobra robota z Sunvitą:))

No to teraz zasmażka - jasna, średnia albo ciemna. Chodzi o to, by przesmażyć masło i mąkę (najlepiej w jednakowych proporcjach), mieszając. Półtorej minuty i mamy jasną zasmażkę, dobrze zagęszczającą sosy. Im dłużej: 4-6 minut nawet do 8 (tu uwaga, żeby się nie przypaliła) tym więcej aromatu. 

Do ciemnej dolewamy bulion, najlepiej zimny i stopniowo, mieszając, żeby nie było grudek. Tak powstaje zupa zasmażkowa:) Jeśli dodatkowo zaromatyzujecie ją bertramem, kuminem i kozieradką oraz szczyptą galgantu i gałki muszkatołowej, smak będzie niepowtarzalny. Dla mnie super.



02/09/2018

Niezbędnik na fajny popołudnik

Kiedy brakuje czasu, do miski wrzucam składniki, zagniatam szybko ciasto, formuję w walec i wkładam do zamrażalnika. Jak stwardnieje tnę na plastry i piekę 25 minut w 200 stopniach. To obok brzydkich ciasteczek kolejny niezbędnik na fajny popołudnik (przydatny też o poranku, do kawy).




Składniki: 200g mąki orkiszowej, 125g masła (startego na tarce), 50g surowego cukru trzcinowego, 100g mąki migdałowej (plus do podsypywania), 1 łyżka zmielonego cynamonu, na czubek łyżki gałki muszkatołowej i goździków, 1 jajko (rozbełtane) i szczypta soli, opcjonalnie posiekaną gorzką czekoladę i/lub pokruszone surowe ziarna kakao.


(poranki i wieczory już chłodne)

(a to szkolne zeszyty made by córka)

01/09/2018

Będzie ostro (o tym co mnie gryzie)

Z całym szacunkiem dla duchowej sfery życia, jesteśmy zdeterminowani biologicznie. Do takich wniosków doszłam ostatnio. 


Wychodząc z założenia, że zdrowie idealne nie istnieje, to nawet jeśli twój algorytm biologiczny działa wadliwie w 10 procentach, pozostaje ci 90 procent wolności. To pozwala ci wierzyć w hasła w stylu "chcieć to móc" czy "jesteś kowalem własnego losu". Jednak wraz ze wzrostem uszkodzenia (60-70-90 procent) obszar twojej wolności kurczy się do rozmiarów piłeczki pingpongowej a kowalstwo własnego losu rozbija o zwykły brak narzędzi.

Wyobraź sobie, że w twojej klawiaturze brakuje literki "n" i wszystkie zdaia ją zawierające stają się automatyczie ieczytele, bo iekomplete. Spróbuj napisać podanie o pracę. Oczywiście, możesz zainstalować autokorektę i tak zwykle robią osoby z pojedynczymi uszkodzeniami w zakresie powiedzmy max 60-70 procent. Wymaga to oczywiście więcej czasu, nakładów finansowych i wysiłku. Inaczej zwyczajowe życzenia "wesołych świąt w rodzinnym gronie"  wyślesz jako "wesołych świąt w rodzinnym grobie", ale da się. A co jak brakuje więcej literek, albo są całkiem pozamieniane?

A teraz wyobraź sobie, że jesteś osobą, której obszar wolności jest zaledwie prześwitem w czarnej dziurze, za sprawą uszkodzeń w kilku genach przeżywasz koszmar urojeń prześladowczych albo codziennie udostępniasz swój warsztat kowalstwa losu osobie/osobom, która nie dostała nawet młotka. I jeszcze raz zastanów się nad tymi hasłami:


"wyjdź poza strefę swojego komfortu"
"twój świat jest takim, jakim go widzisz"
"uwolnij się od osób, które ciągną cię w dół"

Rozumiesz?