30/01/2016

Smażone kawałki kurczaka (kęski)

Soul food czyli smażony kurczak czarnoskórych Amerykanów, bardzo lubiany przez syna. Smaczny i prosty, do zrobienia nawet przez 12 latków, także gońcie dzieci do kuchni:)


Potrzebujesz: 500g kurczaka (najlepiej piersi wiejskiej kury), 2 szklanki mąki (biała orkiszowa), 3 jajka (od kurki wolnej), 300 ml oleju do głębokiego smażenia (polecam słonecznikowy albo rzepakowy), do przyprawowej mieszanki: 2 łyżki słodkiej papryki, pół łyżeczki ostrej i pół łyżeczki czarnego pieprzu, pół-1 łyżeczkę soli i 2 ząbki zgniecionego czosnku.

Przyprawy wrzuć do małej miseczki i wymieszaj. Kawałki umytego i dobrze osuszonego papierowym ręcznikiem kurczaka (jeśli będzie wilgotny panierka w czasie smażenia może odpadać) natrzyj przyprawową mieszanką, zostawiając 1-2 łyżeczki - które dodasz później do panierki. W większej miseczce roztrzep jajka wraz z resztą przyprawy, na talerzyk wsyp mąkę. Rozgrzej olej w głębokiej patelni, garnku albo frytkownicy (użyliśmy garnka w którym smażymy frytki, olej powinien być dobrze rozgrzany, kurczaka smażymy na średnim ogniu). Teraz kawałki kurczaka maczaj w jaju i obtaczaj w mące, potem znów w jajku i mące. Usmaż na złoto.

Sernik toffi

Sernikobrownie (klik) i sernikotoffi to dwa moje ulubione ciasta autorstwa Liski z White Plate. Córka robi rewelacyjne!



Składniki: 60g mąki pszennej (jasnej orkiszowej), 5 wiejskich jaj, 1 kostka masła (200g), 250g masy krówkowej (kajmak) lub daktylowej, 400g wiejskiego białego sera, 180g cukru (trzcinowego, muscavado), pół łyżeczki proszku do pieczenia, 150g borówek (albo wydrylowanych wiśni, Liska proponuje maliny, owoce mogą być mrożone).

Robię masę serową: dwukrotnie mielę maszynką do mięsa ser (można kupić już zmielony, polecam Piątnicy), a potem miksuję go z cukrem i 2 jajkami na gładką masę. Na koniec dodaję 1 łyżkę mąki i znów miksuję.
Rozgrzewam piekarnik ustawiając na 170 stopni.
Robię masę toffi: miksuję na gładko miękkie masło, kolejno dodając po jednym z 3 jaj, następnie po łyżce masy krówkowej/daktylowej i na koniec mąkę z proszkiem do pieczenia.

Do blaszki wyściełanej papierem do pieczenia wykładam najpierw masę toffi (rozsmarowuję), potem masę serową. Na wierzchu układam owoce. Piekę 45-50 minut w 170 stopniach. Czasem nie dopieka się na środku ale stężeje jak wystudzę go w uchylonym piekarniku.



(edit: 16.04.2022 - z jabłkami)



Ku pamięci: przepis pochodzi z książki "White Plate. Słodkie" Elizy Mórawskiej, Wydawnictwa Dwie Siostry

29/01/2016

Orzechówka - nalewka z zielonych orzechów włoskich

Zielone, miękkie jeszcze orzechy zbieram z końcem czerwca lub na początku lipca.

Myję je, kroję na ćwiartki (koniecznie w rękawiczkach, barwią ręce) i zalewam czystą wódką/spirytusem (na litr alkoholu 16 orzechów). Po 4 tygodniach zlewam płyn.

Nalewkę stosuję w razie niestrawności lub na przewlekły nieżyt żołądka. Będzie mniej gorzka, jeśli dodamy do niej syrop z cukru lub miód.

Zlana do butelki jest czarna jak smoła:)


Miętówka - nalewka z mięty i limonkowego soku

Tę nalewkę robię czasem bez cukru i soku, dodaję ją wtedy do świeżo zaparzanej, porannej kawy.

Potrzebujesz: dużo świeżej mięty (tyle, ile zmieści się do naczynia), 1 litr spirytusu lub czystej wódki, jeśli nalewka ma być "damska", 3/4 kg cukru (można nieco mniej), 1 litr wody, sok z kilku limonek/cytryn do smaku

Miętę zalewam spirytusem i odstawiam na kilka dni do naciągnięcia. Następnie odcedzam spirytus.

Rozpuszczam cukier w wodzie, trzymając roztwór na małym ogniu, aż do całkowitego rozpuszczenia. Wystudzony łączę z miętowym spirytusem, dodaję do smaku sok z limonek lub cytryn.

Filtruję przed podaniem.

Corn dogi

Syn chętnie je robi, samodzielnie lub w towarzystwie przyjaciół.


Potrzebujesz: paczkę parówek (możliwie najlepszej jakości, jeśli są długie przekrój je na pół), patyczki do szaszłyków, pół szklanki mąki kukurydzianej, pół szklanki mąki pszennej (jasnej orkiszowej) i odrobinę mąki do obtaczania parówek, przyprawy: pół łyżeczki soli, pół łyżeczki cukru, 1 łyżeczkę słodkiej papryki, na czubek łyżeczki gałki muszkatołowej, 1 łyżeczkę proszku do pieczenia, dodatkowo 1 jajko (najlepiej wiejskie), pół szklanki mleka (kefiru lub maślanki), olej do głębokiego smażenia.

Parówki nadziej na patyczki i obtocz w mące pszennej.
Przyprawy, obie rodzaje mąki, proszek do pieczenia, jajko i mleko wrzuć do wąskiego wysokiego naczynia (idealny będzie pojemnik do blendowania albo gruba, wysoka szklanka) i wymieszaj dokładnie na jednolitą masę. Konsystencją przypomina gęste ciasto naleśnikowe.
W głębokiej patelni albo rondlu rozgrzej olej (musi być go dużo, aby parówki mogły całe się zanurzyć i musi być dobrze rozgrzany - niech lekko faluje od gorąca).
Wkładaj parówkę do szklanki z masą, trzymając za patyczek i okręcaj delikatnie, aby równomiernie nabrała masę, następnie włóż ją do rozgrzanego oleju. Uważaj, żeby się nie poparzyć. Smaż wszystkie na złoto przekręcając, osączaj na papierowym ręczniku.
Pycha, prawda?



Ku pamięci: przepis pochodzi z książki Pauliny Wnuk "Kuchnia filmowa", ulubionej książki kucharskiej moich dzieci.

Naleśniki nasze ulubione

Są naszym "daniem narodowym" - robię je nawet dwa razy w tygodniu. 



Składniki
  • 300g mąki pszennej 
  • 3 jajka od kurki wolnej, 
  • 1 szklanka (250ml) mleka 
  • i 1 szklanka wody, 
  • szczypta soli bez antyzbrylaczy, 
  • masło klarowane/kokosowe do smażenia.

Wszystkie składniki wrzucam do dużej miski mieszam rózgą tak, aby powstało gęste, płynne ciasto. Odstawiam na ok. 30 minut, aby odpoczęło (stanie się wtedy aksamitne). 

Następnie rozgrzewam patelnię, smaruję masłem klarowanym (nadmiar zlewam do miski z ciastem) i smażę naleśniki obustronnie na złoto. Wychodzi 12 - 14 sztuk. Jak potrzebuję mniej robię z proporcji 200g mąki, 2 jajka, po pół szklanki mleka i wody. Czasem ujmuję trochę mąki pszennej a w jej miejsce dodaję jakąś bezglutenową. 

Polecam z czekopastą z banana i awokado (klik), z masłem orzechowym (klik) i dżemami domowej roboty. A w wersji wypasionej... KLIK!

Drożdżówki z dowolnym nadzieniem

Z makiem (nadzienie jak do makowca albo na makowe pierogi), z serem (nadzienie jak do naleśników z serem), z jabłkiem (jak do szarlotki) lub z domowymi powidłami...




Składniki: 150 ml mleka, 30g drożdży, 100 g surowego cukru trzcinowego, 40g masła, 1 wiejskie jajko (plus drugie do posmarowania drożdżówek), 350g luksusowej mąki orkiszowej (typ 450 lub 630) i jeszcze trochę do podsypywania, pół łyżeczki soli kamiennej bez antyzbrylaczy.

Drożdże rozkruszam w miseczce, rozcieram je z cukrem, zasypuję 1 łyżką mąki i zalewam ciepłym mlekiem. Odstawiam na 15 minut w ciepłe miejsce aż ruszą (utworzy się na wierzchu "kożuszek"). 
Do dużej miski przesiewam mąkę, dodaję miękkie masło (jeśli mam twarde topię je wcześniej i studzę), rozbełtane jajko, sól i wlewam rozrobione drożdże. Zagniatam miękkie, elastyczne, drożdżowe ciasto, w razie potrzeby podsypując je mąką. Zbite w kulę odstawiam na godzinę w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Następnie zagniatam je krótko i rozwałkowuję na prostokąt o grubości około 1 centymetra. Na ciasto nakładam wybraną masę i rozsmarowuję, pozostawiając wolne brzegi. Teraz formuję z ciasta rulon, zwijając szerszym bokiem do środka i kroję go na 5-6 cm kawałki. Układam drożdżówki na wyścielonej papierem do pieczenia blasze, zachowując odstępy (będą rosły w trakcie pieczenia). 
Tak przygotowane zostawiam na 20 minut do wyrastania (w tym czasie rozgrzewam piekarnik). 
Przed umieszczeniem w piekarniku smaruję drożdżówki rozmąconym żółtkiem/jajkiem. Piekę w 180 stopniach Celsjusza około 20 minut.

Ku pamięci: przepis pochodzi z książki Julity Bator "Zamień chemię na jedzenie. Nowe przepisy", Wydawnictwa Znak.

Domowe burgery

Nie od dziś wiadomo, że dzieci lubią fast foody. Jeśli jednak zrobimy domowe bułki i własnej roboty kotlety, nie będzie to fast ale comfort food.


Robię bułki (z tego samego przepisu można zrobić hot-dogi).
Składniki: 3 szklanki mąki pszennej (jasna orkiszowa), 1/4 kostki drożdży (25-30g), 1 szklanka letniego mleka (może być kozie), 2 łyżki cukru (trzcinowego), 2 łyżki miękkiego masła, pół łyżeczki soli. Jeśli nie mam miękkiego masła, podgrzewam je lekko w mleku z cukrem. 


W małej miseczce z drożdży, mleka, cukru i 2 łyżek mąki robię zaczyn. Przykrywam go i odstawiam do wyrośnięcia na około 10 minut. Kiedy drożdże ruszą dodaję je do przesianej mąki, wraz z masłem i solą. Teraz wyrabiam miękkie i elastyczne ciasto (ugniatam je około 10 minut). Dziś lubię użyć suszonych drożdży (9g - mieszam je od razu z mąką) i wydłużyć czas wyrastania ciasta. Następnie odrywam ciasto po kawałku i robię kuleczki wielkości piłek tenisowych. Układam je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia lekko spłaszczając i pozostawiam do wyrośnięcia (na 10 - 15 minut). Rozgrzewam piekarnik i smaruję bułki rozmąconym jajkiem, posypuję sezamem i piekę (15-20 minut w 200 stp).

Robię środek (w wersji wegańskiej kotlety mogą być w kaszy orkiszowej i warzyw, albo fasoli).
Składniki: 500g mielonego mięsa z indyka, trochę bułki tartej do zagęszczenia masy mięsnej, 1 małą cebulę, 2 łyżki musztardy kieleckiej, sól, świeżo zmielony pieprz, 1 jajko, 8 plastrów sera topionego w plasterkach typu tost, mieszankę sałat, ulubiony ketchup, pokrojony w plasterki ogórek kiszony, olej słonecznikowy do smażenia. 

Cebulę kroję w drobną kostkę. Mielone mięso wykładam do miski, dodaję cebulę, musztardę, odrobinę soli, dużo pieprzu, wbijam jajko i całość dokładnie mieszam dodając w razie potrzeby odrobinę bułki tartej. Z mięsa formuję kulki, obtaczam lekko w bułce tartej a następnie uklepuję je długim nożem i wyrównuję brzegi, tak by powstały okrągłe placuszki nieco większe niż obwód szklanki. Smażę kotlety kilka minut po obu stronach, gorące przekładam na talerz i każdy przykrywam plasterkiem sera. 

Bułki kroję na pół, dolną połowę smaruję ketchupem, kładę trochę sałaty, na to kotlet z serem, ogórek kiszony i znowu ketchup. Całość przykrywam wierzchnią połową bułki. Gotowe.

Ku pamięci: przepis pochodzi z "Kuchni filmowej" Pauliny Wnuk, ulubionej książki kucharskiej moich dzieci.

Korzenne ciasto marchewkowe lub dyniowo-marchewkowe

W smaku przypomina korzenny piernik, naprawdę trudno odgadnąć, że jest z marchwi czy dyni.


Składniki
4 jajka, 
3/4 szklanki cukru, 
1 masło (200g), 
2 szklanki mąki,
2 nieubite szklanki drobno startej marchwi (można dać szklankę marchwi i szklankę startej dyni, dobrze żeby nie była zbyt mokra), 
zmielone przyprawy korzenne: cynamon, galgant/imbir, goździki, gałka muszkatołowa, 
1 płaską łyżkę proszku do pieczenia, 
1 łyżeczkę sody, 
można też dać garść orzechów włoskich albo suszonych moreli.


Jajka ubijam z cukrem na puszysto. Następnie stopniowo dodaję miękkie masło cały czas ubijając. Do drugiej miski przesiewam mąkę, mieszam z przyprawami, proszkiem i sodą. Stopniowo wsypuję mąkę do masy jajecznej, mieszam, a następnie łączę wszystko ze startymi warzywami i bakaliami. Masę wykładam do wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy. Piekę około godzinę w 180 stopniach (do tak zwanego suchego patyczka). Przed podaniem posypuję pudrem trzcinowym albo polewam pomarańczowym lukrem (puder dobrze wymieszany z odrobiną soku z pomarańczy). 


28/01/2016

Zdrowe pieczywo - fermentowane chapati (gryczane lub owsiane)

Kiedy nie mam zakwasu a drożdży unikam nastawiam chapati.


Składniki: 2 szklanki mąki gryczanej lub owsianej (można zmielić w młynku do kawy kaszę lub płatki), 2 łyżki łupin babki jajowatej i/lub nasion babki płesznik, 2 łyżki soli kamiennej, niepełna szklanka letniej wody niechlorowanej.

Mąkę mieszam z babką - łupinami/nasionami. Wlewam taką ilość wody, żeby powstało gęste ciasto. Formuję z niego kulę obtaczając w mące i wkładam do ceramicznego lub szklanego nieprzezroczystego naczynia, przykrywam i odstaw na 2-3 dni w ciemne, ciepłe i suche miejsce.

Wyjmuję ciasto, krótko zagniatam i formuję z niego walec, odcinam po kawałku i zgniatam ręką a potem rozwałkuję na grubość 1-2 milimetrów. Piekę na suchej patelni z dwóch stron aż się przyrumieni (idealna byłaby płyta węglowa, można też bezpośrednio nad palnikiem, przed pieczeniem można posmarować placuszki roztopionym klarowanym masłem). Dobrze przefermentowane potrafią nadymać się niczym indyjskie chlebki roti.

Zimą zjadam z humusem i oliwkami.


Ku pamięci: przepis pochodzi z książki Szaciłłów "Karolina odNOWA", Wydawnictwo Agora.

Na zdjęciach w roli modeli pojawiają się moje dzieci:)

Pudding salba (chia)

Dwie łyżki stołowe ziaren salba (zwanych również chia), działają jak ekwiwalent 5 kapsułek oleju lnianego lub 10 kapsułek tranu. Można nimi posypywać sałatki, ale ja robię pudding.


W słoiku zalewam roślinnym mlekiem (najchętniej ryżowym) nasionka szałwii hiszpańskiej (inne nazwy to salba, chia, szałwia argentyńska), wstrząsam (na początku lubią się sklejać). Kiedy powstanie z nich zawiesina, wstawiam słoik do lodówki i rano córka ma "mleczne" śniadanie.

Na wierzch można położyć owoce albo orzechy.

Łosoś z gomasio

Był taki czas, kiedy łosoś z gomasio gościł u nas co piątek. Teraz robię go raz na dwa, trzy tygodnie, bo warto. Sól sezamowa ma mnóstwo minerałów, w tym wapń, a ryby wiadomo - są zdrowe. Polecam zwłaszcza w sushi zakochanym.


Składniki: słoiczek gomasio, 1 kg filetów z łososia, paczka ryżu (400g), słoiczek marynowanego imbiru, 2 ziarenka ziela angielskiego, 1 listek laurowy i kilka ziaren pieprzu wrzuconych do gotowania ryżu.

Na gomasio: 1 szklanka sezamu, 1 łyżka soli kamiennej bez antyzbrylaczy, 3 arkusze glonów nori (takich jak do sushi).

Sezam prażę na suchej patelni (ogień niewielki) z solą, cały czas mieszam. Po kilku minutach zmienia kolor na złoty, zestawiam wtedy patelnię z gazu. Glony tnę nożyczkami na małe kawałeczki. Wszystko mielę w młynku do kawy na proszek (nieidealnie jednolity). Przechowuję w szczelnie zamkniętym słoiku.

Łososia odzieram ze skóry, płuczę, osuszam papierowym ręcznikiem i wstępnie "gotuję" wyciskając na niego (z obu stron) sok z cytryny, po czym zostawiam na pół godziny "do naciągnięcia" - warto tak robić z każdą rybą. Tuż przed włożeniem na patelnię ponownie osuszam go papierowym ręcznikiem i doprawiam szczyptą soli i pieprzu. Smażę na odrobinie oleju z obu stron, rozdzielając pod koniec mięso widelcem na mniejsze kawałki.

Ryż gotuję zgodnie z instrukcją na opakowaniu (brązowy dłużej). Łososia kładę na ugotowanym ryżu, posypuję suto gomasio i podaję z marynowanym imbirem.

Ku pamięci: przepis na gomasio pochodzi z książki Szaciłłów "Karolina odNOWA", Wydawnictwa Agora.

Szarlotka uniwersalna (przepis-baza na ciasto kruche)

Ten przepis jest dla mnie bazą na kruche ciasto, dowolnie wymieniam w nim owoce a nawet kształty: kruszonka - angielska kratka, rogaliki - proszę bardzo. To dlatego nie mogło go tutaj zabraknąć.


Składniki: 3 szklanki mąki pszennej (jasnej orkiszowej), 1 niepełna szklanka cukru (trzcinowego), 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 1 kostka masła, 4 jajka (od kurki wolnej), opcjonalnie cukier waniliowy. Na nadzienie: 2 kg jabłek (antonówka, szara reneta), kilka łyżek cukru (nie więcej niż 10), 1 łyżka cynamonu.

Jabłka obieram i kroję w słupki. Przesmażam krótko z cukrem i cynamonem. W dużej misce mieszam mąkę z proszkiem do pieczenia, dodaję 3/4 szklanki cukru (jak mam również waniliowego) i starte na tarce masło. Siekam to wszystko razem nożem (skrobakiem do ciasta). Dodaję jedno całe jajko oraz 3 żółtka (białko i reszta cukru będą potrzebne potem) i szybko zagniatam ciasto. Dzielę je na dwie części, jedną rozwałkowuję bezpośrednio na papierze do pieczenia, drugą formuję w walec i wkładam do zamrażarnika  (jeśli chcę wyciąć paski na angielską kratę, obie części rozwałkowuję na osobnych papierach). Papier z ciastem wkładam do formy i na pół godziny do lodówki.

Jak ciasto stwardnieje rozgrzewam piekarnik, białka z jajek ubijam na sztywną pianę, dodając stopniowo pod koniec resztę cukru, stale ubijając. Teraz na formę z ciastem wykładam jabłka (lubię je też posypać orzechami włoskimi), na to pianę z białek i przykrywam startą na tarce drugą częścią ciasta. Piekę w 180 stopniach godzinę (lub trochę dłużej). Jeśli wierzch za mocno się rumieni można go przykryć folią aluminiową. Przestudzoną posypuję pudrem.

Ku pamięci: przepis pochodzi z książki Agaty Królak "Ciasta, ciastka i takie tam", Wydawnictwa Agora.

Można też rozwałkować je na dwa blaty, przełożyć dwoma różnymi masami (pieczona pigwa - jedna, porzeczki albo śliwka - druga), na wierzch ubite białka z cukrem i tarte na jarzynówce ciasto. Wygląda i smakuje obłędnie!


To chyba jedyny tort jaki potrafię upiec ;)

27/01/2016

Ciasto czekoladowe - ciągnik

Idealne ciasto na ratunek, gdy dopada mnie głód czekolady! Wychodzi również w wersji bezglutenowej na mące/gryczanej kaszce instant i z proszkiem do pieczenia z kamieniem winnym.


Składniki: 4 jajka (od kurki wolnej), 2/3 szklanki cukru (trzcinowego), dwie dobre, gorzkie czekolady (200g), 180g masła, 3/4 szklanki mąki pszennej (u mnie jasna orkiszowa) i 1 lekko czubatą łyżeczkę proszku do pieczenia.

W garnuszku na małym ogniu rozpuszczam połamane na kawałki czekolady z pokrojonym masłem. Mieszam i jak tylko składniki się połączą zestawiam z ognia, by masa przestygła.

Nastawiam piekarnik, żeby się rozgrzał. W misce dokładnie ubijam jajka z cukrem, następnie wciąż ubijając, dodaję mąkę i proszek do pieczenia. Wyłączam mikser, przekładam lekko przestudzoną masę czekoladową i delikatnie mieszam. Można też dodać garść owoców (również mrożonych) albo bakalie.

Całość wykładam do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia. Piekę w 220 stopniach 20-25 minut albo i dłużej, jeśli dodałam dużo mrożonych owoców. Ciągnący jest już po 12-15 minutach.

W praktyce zwykle czekam aż urośnie i trochę "okrzepnie" i po tym czasie go wyłączam. Przestudzone przekładam na paterę, kroję w trójkąty, sypię pudrem i okruszkami.

W wersji ekskluzywnej robię mu czasem czekoladowy ganasz (rodzaj niezastygalnej masy) albo polewę z wypestkowanych, obgotowanych i zmiksowanych daktyli, na wierzch sypię pokruszonymi słodkimi migdałami. Pycha!

Ku pamięci: ten przepis pochodzi z książki Agaty Królak "Ciasta, ciastka i takie tam", Wydawnictwo Dwie Siostry. U nas robi furrorę.

26/01/2016

Mała wystawa plakatów kulinarnych

Wciąż zastanawiam się co powinno rządzić na tym blogu - przepis czy zdjęcie? Te powstały na potrzeby Sklepu Hildegarda, a praca nad nimi sprawiła mi dużą przyjemność. Który podoba Wam się najbardziej?




A z przepisów właśnie pojawiła się w Radio Warszawa marchwianka migdałowa - KLIK

24/01/2016

Witajcie! (habermus chałwowy)

Jesteśmy w nowym miejscu i czasie, bo popsułam poprzedniego bloga - trochę specjalnie a trochę niechcący. Tak czy siak - nowy będzie lepszy:) Adres jest bardzo podobny, brakuje tylko mojego imienia. Piszcie, jeśli ktoś z Was miał na poprzednim jakieś ulubione wypisy, do których chciałby mieć dostęp - postaram się je przetransportować tutaj. Tymczasem witam Was ciepłym śniadaniem.


Na dnie małego rondelka zagotowuję wodę (albo migdałowe mleko), sypię orkiszową kaszę ( od Sunvity) i chwilę gotuję aż zmięknie. Ugotowaną zestawiam z ognia, dodaję 2 łyżeczki naturalnej pasty tahini (z sezamu, taką jaką dodaje się do hummusu, polecam produkty Primaviki), energicznie mieszam i gotowe. Naprawdę smakuje jak chałwa! Córka polewa syropem klonowym (na zdjęciu z sezamową posypką), ja uwielbiam z obgotowanymi w wodzie połówkami gruszek (do gotowania wrzucam czasem kilka kapsułek kardamonu). Tak powstaje habermus chałwowy - nasz ulubiony.

Kto nie wie, śpieszę z wyjaśnieniem: habermus to rodzaj "owsianki", tyle że z orkiszu. Tradycyjny (z orkiszem, jabłkiem, galgantem, bertramem i nasionami babki płesznik) jest sztandarowym daniem kuchni św. Hildegardy - pewnej średniowiecznej benedyktynki, dla której aktualnie pracuję;) Ta propozycja jest awangardowa, ale mam nadzieję przypadnie Wam do gustu.

To co - będziecie tu ze mną?