29/01/2018

Kruche rogaliki

Z konfiturą różaną, dla Córki. Równie dobre posypane cukrem, cynamonem i zwinięte w małe ruloniki. Przepis na kruche ciasto mazurkowe świetnie się sprawdza w takich wypiekach.



Składniki: 1 szklanka mąki orkiszowej, 100g masła, 2 żółtka ugotowane na twardo, 1-2 łyżki kwaśnej śmietany, 2 łyżki cukru pudru, twarda marmolada lub gęsta konfitura, żółtko jaja do posmarowania rogalików (można podwoić składniki, jeśli potrzeba więcej)

Z mąki, zimnego masła (startego na tarce jarzynowej o grubych oczkach), cukru, pokruszonych żółtek i śmietany szybko zagniatam ciasto (do połączenia się składników). Wstawiam je na 20 minut do lodówki, żeby stężało.
Rozwałkowuję je na lekko podsypanym mąką blacie, wycinam koło i tnę je na osiem trójkątów (jak pizzę). Na szerszym brzegu każdego z nich kładę po łyżeczce marmolady i zwijam zaczynając od tej szerszej części w rurkę, a potem lekko wyginam w kształt rogalika. Okrawki zagniatam ponownie, rozwałkowuję, wycinam.
Rogaliki układam na blasze wyłożonej papierem i smaruję rozmąconym żółtkiem.
Piekę w nagrzanym do 180 stopniach piekarniku około 20 minut (do lekkiego zrumienienia).

Podaję przypruszone cukrem pudrem.

PS. Jeśli mamy rzadszą konfiturę można zrobić wiatraczki.




23/01/2018

Podsumowanie pracy w styczniu

Piękne światło i fotogeniczne potrawy uruchamiają we mnie artystkę. Zdjęcia są wtedy absolutne.


Styczniowe tematy to
KUCHNIA SŁOWIAN: marchwiowe kopytka (klik), placuszki konopne (klik) i flaki z boczniaków (klik), można też użyć innych nadrzewnych grzybów, np. płomiennic zimowych (klik)
NATURALNE KOSMETYKI: toniki, olejki, peelingi (klik) - nowy temat bardzo ciepło przyjęty, będzie kontynuowany w lutym:)
LEKKI KARNAWAŁ: kremowe zupy, pierwsza z batata i dyni (klik), druga z gruszki i pietruszki (klik) - można zabierać w termosach do pracy lub postawić w szklankach jako karnawałową przekąskę, do tego roladki z cukinii (klik) i na słodki koniec stycznia... gofry różane (klik).

W styczniowym "Tak Rodzinie" (klik) z nowości potrawka z jelenia i dwa ciasta: marmurek czekoladowo-dyniowy i ciasto czekoladowo-kasztanowe. W lutym będą krążki z jabłek w cieście naleśnikowym, pasta rybna i potrawka fenkułowa.
Właśnie oddałam też materiał do marcowego numeru "Tak Rodzinie", znajdzie się nim: zakwas (jak zrobić krok po kroku) i przepis na chleb orkiszowy na młodym zakwasie, postne propozycje orkiszu z warzywami, ziołowy sos wielkanocny i słodkie małe co nieco. Ciąg dalszy przepisów świątecznych w kwietniu, zdradzę że pojawi się mazurek różany:)

To tyle, jeśli chodzi o pierwszy, bardzo pracowity miesiąc w tym roku. 

19/01/2018

Dom i stan skupienia

Pachnie w nim aktualnie różami, bo z inspiracji "Persianą" i "Sirocco" oraz za zgodą Mniszki z Bingen testujemy wodę, cukier i konfiturę różaną. Córka jest zachwycona.


Powstał też kolejny zakwas (orkiszowy). Z uwagą obserwuję jak inaczej pracuje w słoneczną i suchą, lekko mroźną pogodę (poprzedni robiłam, gdy było słotno). Przy dobrze rozgrzanym kaloryferze fermentuje o wiele szybciej. Miał sesję zdjęciową do magazynu:)

Wreszcie mogę powrócić do swoich lektur (Purezento, Jak zawsze, Ciszej proszę), z przerażeniem stwierdzam jednak, że trudno mi się wyciszyć i skoncentrować. Czas to naprawić.

16/01/2018

Foto-zadyszka

Oddałam się pracy tak bardzo, że już w połowie stycznia złapałam zadyszkę. A to przecież dopiero początki. 



Zachłysnęłam się, sprułam i foto-zrealizowałam, wysoko zawieszając sobie poprzeczkę (podsumowanie w przyszłym tygodniu). Teraz - w ramach urlopu - ogarniam sprawy urzędowe. Najlepiej w dni pochmurne.

12/01/2018

Kto ma "Apetyt" na Bourdaina? - recenzja książki kulinarnej

Bardzo zaskakująca książka i w pewnym sensie uwalniająca. Nie z uwagi na przepisy, ale z powodu idei, że (również) w kuchni liczy się pasja, praktykowanie i prawda (oraz inni ludzie, których trzeba nakarmić).

(na zdjęciu również zeszyty szkolne mojej córki)

Autor jest "niegrzecznym chłopcem kulinariów" - to prawda o nim i jego niestandardowej rodzinie, która w książce też występuje. Bourdain się nie certoli (czytaj: nie obchodzi się ze zbędną, przesadną grzecznością, nie cacka się) i nie szpanuje, bo nawet po latach pracy jako kucharz a potem podróżujący po świecie kronikarz kulinariów przyznaje, że na śniadanie robi naleśniki albo jajecznicę, rysując patelnię widelcem (polecam w tym celu naczynia żeliwne).

Czym więc Bourdain może nas dziś zaszokować? Gołą kurą, widokiem na podroby i bałagan kuchenny. Tak - to jest zwykła część prawdy o pracy w kuchni, dziś skrzętnie skrywana. "Niegrzeczny chłopiec kulinariów" ją uwalnia (bo kto, jeśli nie on), bebechy warzyw też są, żeby nie było plus plamy na obrusach i ciuchach. Jako dorosły facet przyznaje jednak "tak sobie posłałem i nie będę narzekać, że tak się wyśpię" albo "moja córka ma osiem lat, na zdjęciach w tej książce jest zamaskowana, w wieku osiemnastu lat będzie dostatecznie dorosła, by samodzielnie dokonać wyboru czy chce być rozpoznawalna, to nie w porządku, bym ja czy ktokolwiek inny dziś decydował o tym za nią". Ja się z nim zgadzam, choć jestem "grzeczną dziewczynką kulinariów".

Z przepisów jestem mu bardzo wdzięczna za  indyka (ostatnio piekłam po amerykańsku - marzenie syna) wraz z trzydniową strategią opanowania wszelkich świąt w stylu: "kup cały potrzebny ci świąteczny szit, rozłóż do szafek i lodówki w sensowny sposób i odhacz w przepisach, by upewnić się, że nic nie zostało zapomniane". Jest kilka "kluczy do stosunkowo spokojnego, gładko przebiegającego bez przemocy święta" (czy dużej imprezy rodzinnej, jakie to mają miejsce u nas kilka razy w roku), Bourdain tymi kluczami otwiera wszystkie zamki, spróbuję i ja (choć obawiam się, że mi może nie pójść tak gładko).

09/01/2018

Moje światy równoległe

Warzywa umyte, pokrojone, upieczone, zblendowane, plastry cukinii gotowe, fenkuł marynuje się w soku z cytryny, plan zdjęciowy rozłożony, trzeba jeszcze zwinąć roladki.



Tymczasem mąż robi sobie śniadanie w kuchni a córka w pokoju pakuje się do szkoły. Zaraz, zaraz, co wy robicie w mojej pracy?? 

Czy ktoś z Was zabiera jeszcze rodzinę do roboty? Albo rodzina odwiedza go w czasie pracy i rozkłada się tam ze swoimi sprawami? A kot? Czy też zjada Wam efekty pracy? I co na to  Wasz szef (u mnie szefowa)?



Przed obróbką zdjęć szybki porządek bałaganów kuchennych (ale tego widoku Wam oszczędzę), a potem obiad i zebranie u syna. Parappapap lajf!  ☺😊😀

08/01/2018

Co nowego w styczniu?

Na moim blogu zawodowym temat naturalnych kosmetyków - z kuchni na salony (piękności) - KLIK. Na początek toniki i olejki. W planach kąpiele ziołowe i aromaterapia. Zaglądajcie.


Będzie też lżej i bardziej warzywnie. Nawet moja Benedyktynka byłaby zdania, że dziś proporcje w daniach powinny przeważać na korzyść warzyw i owoców, a gluten - nawet ten najlepszej jakości - należy wzbogacać o aminokwasy pochodzące ze zbóż bezglutenowych. W mojej spiżarce, prócz konopi siewnych, amarantus (szarłat). Obie rośliny od wieków na naszych ziemiach. To co, zaczynamy od zup na wynos? Pierwsza już w tym tygodniu (wraz z opcją lekkich przekąsek na karnawał).

Czas wolny? Aktualnie nie dysponuję, ale marzy mi się wyjście z aparatem na łąkę, tak mało mam w archiwum zdjęć zimy.

04/01/2018

Smaki dawne dziś - placuszki konopne

Kręci mnie ostatnio rodzima żywność funkcjonalna, smaki dawne i retro-przepisy, oczywiście tuningowane. 



Szukając wspólnego mianownika pomiędzy tym co jadali Słowianie i co tam uważała szefowa z Bingen, odkryłam ziarna konopi siewnych (nie mylić z indyjskimi), a z nich mąkę i olej konopny. Doskonałe proporcje kwasów omega i paleta aminokwasów (również egzogennych), do tego łatwo przyswajane białko i witamina E. Na naszych ziemiach w formie dzikiej od epoki brązu, a może i wcześniej. I pomyśleć, że w dzieciństwie karmiłam nimi kanarki! 

Mam już dla Was pierwszą propozycję - placki konopne (bezglutenowe, co zapewne niektórych zainteresuje). Fajne do kawy.


Składniki: 1/4 szklanki mąki konopnej, 1 duże jajko od kury z naturalnego chowu, połowa dużego dojrzałego banana, 1 łyżka kakao dobrej jakości, plus 1 łyżka masła klarowanego do smażenia.

Jajko wbijam do miski i roztrzepuję widelcem, dodaję mąkę, przyprawy, mieszam. Dodaję zgniecionego banana i znowu mieszam.
Na rozgrzanej patelni topię tłuszcz i kładę łyżką placuszki. Smażę z obu stron aż lekko się przyrumienią. Osączam na papierowym ręczniku. 

Myślę, że mąkę konopną można zamienić na inną, bezglutenową (kokosową, kasztanową, ryżową). Zrobię to dam Wam znać, czy wychodzą. 

01/01/2018

Znad miski marchewkowych kopytek

Witam Was serdecznie w Nowym Roku znad miski kopytek. Wspominałam, że będzie, no to jest - kuchnia polska.



Do tego stopnia polska, że ziemniaki uprawiane u nas masowo dopiero za czasów panowania króla Augusta III Sasa (pierwsze egzemplarze przywiózł królowej Marysieńce Jan III Sobieski), zastąpiłam w kopytkach marchwią, znaną już Słowianom wszesnośredniowiecznym.

A jeszcze kształt kopytek nawiązuje do chińskich gumek - marzenia każdego szkolnego dziecka w okresie PRL-u:) Pachniały tak intensywnie (gumki, kopytka pachną zwyczajowo), że miało się ochotę je nadgryźć, pamiętacie? No więc róbcie i nadgryzajcie (oczywiście kopytka, nie gumki).

Test domowników przeszły bardzo pomyślnie, syn zjadł siedem, córka dwie dokładki a i goście skosztowali. Weszły do kanonu domowych posiłków.

Składniki: 1kg marchwi, 1 wiejskie jajko, ok. 2 szklanki mąki orkiszowej (300-400g) plus jeszcze trochę do podsypywania, sok z 1/4 cytryny, sól, pieprz, kumin i szczypta gałki muszkatołowej do smaku, 2 łyżki masła klarowanego do smażenia, masło i bułka tarta do podania.

Marchew szoruję i gotuję do miękkości, odcedzam i obieram ze skórki, mielę przez maszynkę (można przecisnąć przez praskę, malaksera czy blendera nie polecam - masa wychodzi zbyt zbita i ciężka). Doprawiam do smaku solą, pieprzem, kuminem, gałką i sokiem z cytryny. Dodaję jajko, mąkę i zagniatam elastyczne, zwarte ciasto. Ilość mąki zależy od wilgotności masy marchewkowej i wielkości jajka. Jeśli ciasto nie jest spójne, dajemy więcej mąki. Jeśli chcemy dać jej jak najmniej, dobrze jest przed wymieszaniem odcedzić zmieloną marchew na sicie.

W garnku zagotowuję dużą ilość wody, solę. Ciasto tnę na paski, obtaczając w mące robię z nich cienkie wałki, tnę na mniejsze i zwijam w kulki. Zgniatam je umączonym widelcem, ściskając lekko po bokach. Tak powstaje wzorek chińskich gumek.

Wrzucam kluseczki do wrzątku, delikatnie mieszając, żeby nie przywarły do dna. Podgrzewam intensywnie do ponownego zagotowania wody, po czym zmniejszam gaz. Gotuję 4 minuty od momentu, kiedy kluski wypłyną na powierzchnię. Wyjmuję na duży talerz łyżką cedzakową. Dobrze jest je skropić tłuszczem i lekko wymieszać, żeby się nie posklejały. Studzę.

Rozpuszczam masło, podsypuję je odrobiną bułki tartej i przygrzewam w tym kopytka. Pycha!

Przypuszczam, że wyjdą również z buraków. Dam znać, jak zrobię.