31/05/2016

W dzikie wino zaplątani

W tym roku przeszedł sam siebie, no nie ma gdzie postawić suszarki z praniem a nawet stopy;), sadzenie bratków i innych pelargonii mam z głowy - ściana zieleni, podobnie jak mięta pod domem, po prostu są i już, co roku. Czy muszę dodawać, że lubię to?:)


Ta Pani jest tu przypadkowo, nielegalnie wręcz, wślizgnęła się niepostrzeżenie, musiałam zwabiać ją z powrotem na kocią wędkę. Zwykle musi zadowolić się widokiem po tej drugiej stronie.


A propos drugiej strony - byliśmy z synem na Alicji - KLIK i mam kilka bon motów: "czas zanim zabierze - daje" albo "ostatecznie każdy musi rozstać się ze wszystkim" no i sedno "przeszłości nie można zmienić, ale można się z niej wiele dowiedzieć" (nauczyć). 

PS. Z winogronowych liści robię "gołąbki" takie jak TU - wystarczy je opłukać i namoczyć 20  minut we wrzątku, dalej jak w klasycznym przepisie: mięso, ryż, wywar. Inaczej winorośl utka nam firankę po drugiej stronie okna, o taką.

27/05/2016

Ko-cię

Ma sierść, więc ewidentnie nie jest nasz:) Małe jest piękne, co?


A wiecie, że w Lublinie jest Mrau Cafe, gdzie i kawa, i koty?

23/05/2016

Wiosenna dziczyzna - podsumowanie

Dla tych co wolą obejrzeć cały sezon naraz niż śledzić w odcinkach;)

KLIK po przepis

KLIK po przepis

KLIK po przepis

KLIK po przepis

Wszystkiego smacznego!

Nie zdążyliście w tym roku? Nie szkodzi, za chwilę sezon letni:)

19/05/2016

Oj dzieje się, dzieje - liście winorośli na talerzu (tolma)

Miały być konopie siewne i chleby a w ruch poszły młode liście winogron - wiedzieliście, że są jadalne? Świetnie zastępują kapustę w "gołąbkach", eh te ormiańskie klimaty - gołąbki w liściach winogron to moje ulubione danie w lubelskiej Armenii. W domu w nieco lżejszej wersji.


A to już kocia joga - zazdroszczę giętkości, zwinności i snu. Poniżej przepis na tolmę - "gołąbki" w liściach winogron.

Składniki: 300g mielonego mięsa (baraniny, jagnięciny, wołowiny, cielęciny, ale można też zrobić nadzienie rybne np. z dorsza lub wegetariańskie np. z czarnej fasoli albo ciecierzycy), 2 cebule, pęczek estragonu (zamiennie może być świeża bazylia, tymianek, mięta), 1/2 szklanki ryżu (może być orkiszowy), około 30 świeżych liści winogron, 300ml jogurtu naturalnego, 2 ząbki czosnku, pieprz oraz sól bez antyzbrylaczy do smaku

Ryż zalewamy 3/4 szklanki zimnej wody i gotujemy około 10 minut (niech pozostanie lekko twardawy), cebulę kroimy drobno, zioła płuczemy i siekamy. Ciepły ryż mieszamy z farszem, sypiemy pieprz i sól, dodajemy zioła i pokrojoną drobno cebulę, starannie mieszamy.
Liście winogron myjemy i zalewamy wrzątkiem, pozostawiając na 20-30 minut aż zmiękną.
Teraz kolejno wyjmujemy je z wrzątku i rozkładamy na desce (gładką stroną - tą bez "żyłek" - do góry), kładziemy na nich kulkę z farszu i składamy w kopertę, boki zawijając do środka (liście są wilgotne, co bardzo ułatwia pracę).
Gołąbki układamy ciasno w w rondlu, w kilku rzędach, zalewamy je połową szklanki zimnej wody (lub bulionu), przykrywamy i na mocnym ogniu doprowadzamy do wrzenia, po czym zmniejszamy temperaturę i gotujemy około 30 minut.
Jogurt mieszamy z solą, pieprzem, ziołami i zgniecionym czosnkiem na sos.
Gołąbki podajemy gorące, bez wywaru, polane przygotowanym sosem jogurtowym. Smakują naprawdę dobrze.


16/05/2016

Zimna Zośka

Tym razem na wsi, choć chłodno i pochmurno było wszędzie. Nie myślcie jednak, że narzekam - widmo letnich upałów sprawia, że doceniam wiosenną rześkość, oj jeszcze zdąży być gorąco.


Post wcześniej zamieściłam przepis na czekoladową kaszę jaglaną, w miesiącu maju królują u mnie ryże/kasze z owocami i warzywami, przeplatane gdzieniegdzie roślinną dziczyzną. Prawdziwym hitem maja stała się komosa ryżowa (quinoa) ze szparagami - KLIK, nawet mąż się o nią nieśmiało dopytywał. A teraz uwaga, uwaga - w tym tygodniu w obroty wezmę konopie siewne i wracam do pieczenia chlebów:)

Czekoladowa kasza jaglana

Zapotrzebowanie na dobrą energię plus głód czekolady? Koniecznie trzeba zrobić kaszę jaglaną z kakaem, bananami i daktylami na śniadanie - długo daje uczucie satysfakcji w brzuchu:)

Składniki: pół szklanki kaszy jaglanej, 1/4 szklanki mleka ryżowego, migdałowego lub kokosowego, 1-2 łyżeczki surowego kakao (lub kilka kostek dobrej gorzkiej czekolady), 1 banan, 2-3 daktyle, szczypta soli, płatki migdałów i wiórki kokosa do dekoracji.

Kaszę zalewam na chwilę wrzątkiem, płuczę i odcedzam na sicie. Wrzucam do woka (lub garnka, najlepiej z grubym dnem), zalewam wodą (w proporcjach jeden na półtorej) i gotuję pod przykryciem wraz ze szczyptą soli. Gdy kasza wchłonie wodę (a jest jeszcze twardawa), podlewam ją roślinnym "mlekiem" i dodaję wypestkowane i pokrojone w paski daktyle. Gotuję aż ziarna zmiękną, pod koniec dodaję kakao energicznie mieszając oraz banany. Dekoruję prażonymi płatkami migdałów i wiórkami kokosowymi.

Ku pamięci: przepis pochodzi z magazynu kulinarnego KUKBUK wnętrza i podróże (1/2015, s. 87), odrobinę go oswoiłam.

15/05/2016

Szyszki z dmuchanego ryżu - PRLowski klasyk

Tego przepisu nie może zabraknąć na blogu - to smak mojego dzieciństwa:) Bierzcie i róbcie - idealna sprawa nie tylko na dziecięce przyjęcia.

Składniki: pół kostki masła, 3/4 szklanki cukru (polecam trzcinowy), 1/3 szklanki mleka lub wody, 2-3 łyżki kakao, opcjonalnie cukier waniliowy, około 200-250g mleka w proszku (najlepsze to w niebieskim woreczku), około 150-200g ryżu preparowanego.

Masło, cukier, mleko/wodę i kakao podgrzewam w garnku na małym ogniu. Mieszam do połączenia składników na gładką masę (nie zagotowuję!). Wyłączam i czekam aż przestygnie.

Kiedy masa jest jeszcze ciepła, ale już nie gorąca, mieszam ją mikserem wsypując stopniowo mleko w proszku (do konsystencji nutelli, może być odrobinę gęstsze). Teraz stopniowo wsypuję ryż i starannie mieszam dużą, drewnianą łyżką. Masa musi dobrze się sklejać - jeśli jest za dużo ryżu nie będzie się scalać, jeśli za dużo czekolady - szyszki będą się rozpłaszczać. Dobrze jest dodawać ryż stopniowo i sprawdzać czy udaje się formować szyszki, lekko dociskam je w zagłębieniu dłoni. Po każdej szyszce płuczę ręce zimną wodą - dzięki temu szyszki nie kleją się do rąk i ładnie błyszczą.
Uformowane odkładam na tackę, po godzinie-dwóch przekręcam je na drugą stronę, żeby dobrze obeschły. Po nocy są już gotowe, nawet włożone razem do papierowej torby nie będą się sklejać.

PS. Zamiast preparowanego ryżu można dać dmuchany orkisz, grykę, kaszą jaglaną, amarantus, zwykłe płatki kukurydziane lub owsiane, orzechy.
Osoby uczulone na kakao mogę z niego zrezygnować, dając w zamian odrobinę skórki cytrynowej. Można też formować kulki i jak obeschną ponadziewać na patyczki.
Osoby na mleko uczulone mogą spróbować z kokosowym w proszku, albo zrobić masę z kremu daktylowego - KLIK.


Sama wypróbowałam już chyba wszystkie opcje, a i tak nie ma to jak PRLowski klasyk:)
Poniżej wersja wegańska daktylowo-orkiszowa.


13/05/2016

Tagliatelle ze szparagów

Chyba nasyciłam się wreszcie roślinną dziczyzną i powoli mogę zmienić się w księżniczkę skubiącą te swoje szparagi za obłędne dziewięć zł.


Kroję je więc w słupki, kostkę, wreszcie w makaronowe paski (zawsze można wymieszać z poczciwą cukinią, żeby było taniej). Potem blanszuję w osolonym wrzątku (albo przesmażam na maśle) i mam roślinne tagliatelle. Zjadam z dowolnym sosem (na dowolnie wybranym boku) albo tylko posypane tartym parmezanem. Roślinna prostota.

A teraz z innej beczki. Jak pamiętacie od jakiegoś już czasu mamy, prócz psa, także kota. Dziś jednak mąż zgapnął się dlaczego. Cóż, potrzebny nam remont w kuchni (KLIK, kredyt - wcale)!

12/05/2016

Racuchy z babki zwyczajnej

Nie odpuszczam Kochani i robię kolejne zakupy w łąkowych marketach za free. Tym razem na patelni wylądowała babka (zwyczajna czy lancetowata, nie ważne).


Przepis powstał na zlecenie Przyjaciół Hildegardy - KLIK, tam jednak figuruje w wersji na słono. Jeśli chcecie prawdziwe racuchy dajcie: szczyptę soli, pół łyżeczki cynamonu (ewentualnie odrobinę galgantu ku pokrzepieniu serc) i podając posypcie obficie cukrem pudrem (najlepiej trzcinowym). Dla mnie smaczne, nawet w wersji wytrawnej (w przeciwieństwie do pesto czy sałatek z dziczyzny, które ciągle wychodzą mi gorzkie).

"Ty się kiedyś zatrujesz" - wyrokuje mąż, "tak, pryskaną sałatą" - odpowiadam;)

No to jeszcze krótka fotorelacja...


10/05/2016

Pesto z mlecza

Przyznaję - jest coś takiego jak respekt przed dzikim. Zrywasz, płuczesz, zaparzasz a mimo to wciąż masz wątpliwości - nie zaszkodzi? (że też pryskana sałata takich obaw nie wzbudza). Kto jednak chadza do łąkowych marketów ten wie, że pod koniec kwietnia, na początku maja, w połowie lipca i września jest tam tyle dobra za free. Co prawda wyżyć się z tego nie da, ale już zrobić ciasteczka z pokrzywą albo pesto z mlecza można:)

Młode listki mniszka lekarskiego (stare są gorzkie) zbieramy z dala od ruchliwych ulic (bo ołów) 
i od pól uprawnych (bo pestycydy). Najlepiej na obrzeżach miasta, w lesie, nad rzeką.


Składniki na pesto: 1 duża garść liści mniszka lekarskiego (można pół na pół z rukolą albo bazylią, dla fanów św. Hildegardy - to pesto można zrobić również z młodych liści babki!), 3 łyżki pestek z dyni, 1 duży ząbek czosnku, do smaku sól kamienna bez antyzbrylaczy i pieprz (użyłam kubeba), 20g startego twardego sera żółtego koziego lub owczego, 70-100ml oleju słonecznikowego lub dyniowego tłoczonego na zimno. Można też dać 2-3 łyżki orzechów włoskich i olej z tych orzechów.

Liście mlecza myję i blanszuję, czyli wrzucam na krótko do wrzątku, wyławiam i przelewam zimną wodą (wiem, zubażam je o witaminę C, ale boje się larw pasożytów i wolę gotowane). Tak przygotowane i wraz z pestkami dyni (kilkoma orzechami włoskimi), czosnkiem, solą i pieprzem rozdrabniam blenderem do konsystencji kaszy. Dodaję starty ser i chwilę miksuję, po czym - nadal miksując - wlewam powoli olej do momentu aż sos uzyska odpowiednią konsystencję (bardzo gęstej śmietany). Doprawiam do smaku (dodatkowo można użyć bertramu, gałki muszkatołowej). Uprzedzam jednak co mniej wprawnych dzikich roślinożerców - smak mniszkowego pesto jest wytrawny, żeby nie powiedzieć gorzkawy, świetnie pasuje do orkiszowych naleśników z nasionami konopi albo na kanapkę z jajkiem.

Przepis na danie z kurdybankiem powędrował w świat. Na fb podam link jak tylko się ukaże.
A ten piękny "iron wok" dostałam od męża, żebym mogła zdrowo gotować i ćwiczyć nadgarstki;)


Bluszczyk kurdybanek jest aktualnie wszędzie, ale najsmaczniejszy znalazłam nad stawem u teściów. Do tego stopnia wydał mi się swojski, że zrezygnowałam z zaparzania:) Zbieram go w nasłonecznionych miejscach - jest wtedy bardziej wartościowy i dodaję do wszystkiego, mają Włosi swoje zioła prowansalskie? - my miejmy swój kurdybanek:)

W pobliżu rzeki był też glistnik jaskółcze ziele (żółte kwiatki podobne do jaskrów ale na znacznie dłuższych łodyżkach, z których po przełamaniu wycieka żółciutki płyn) - smarujemy nim kurzajki. Cóż, jest choroba - jest na nią lekarstwo w przyrodzie:)



06/05/2016

Wiosna na językach

Oczywiście, że dostrzegam wiosnę: za oknem pachnie bzem, strzeliła winorośl, świerk wypuścił zielone odrosty, kwitną kasztany a za oknem mam ścianę zieleni. Kulinarnie jednak wciąż nie mogę wydobyć się ni to z zimy, ni to z przedwiośnia. Trochę za sprawą porządkowania jesiennych przepisów, a trochę sama nie wiem: oko już nie to, rupieciarnia świeci pustkami, brak rąk do pozowania?


Najwyższa jednak pora wyskoczyć na pełną pokrzyw i mleczy łąkę, co? Wędrować, łapać słońce, skubać dzikie... a propos - niebawem przepis na pokrzywowe ciasteczka - bez obaw, nie parzą w język (Beatko, dziękuję za love, to do wycinania). W zasadzie takie ciasteczka możecie zrobić z każdego przepisu na kruche formy, wystarczy dodać do ciasta podstawowego niepełną szklankę zblanszowanych, odciśniętych i drobno pokrojonych pokrzyw (i ewentualnie podsypać je większą ilością mąki, co zrównoważy pokrzywową wilgoć).

To co - pokrzywowa tarta? Kruche rogaliki:)?
Niektórzy poczęstowani do końca sądzą, że to tylko mięta;)))