Gruszki obieram, kroję na ćwiartki, wykrawam gniazda nasienne i obgotowuję w wodzie. Miękkie odcedzam (wodę z gotowania wylewam - jest ciężkostrawna i wzdymająca), gruszki zgniatam jak ziemniaki. Mam już półfabrykat.
Sam mus z obgotowanych gruszek smakuje tak sobie, choć pachnie bardzo przyjemnie. Zyskuje, gdy dodamy miodu a słodycz podkreślimy wanilią albo leciutko złamiemy nutką pomarańczy. Tak aromatyzowane gruszki pakuję w słoiki i pasteryzuję.
(z cyklu: wpadła gruszka do fartuszka)
Mus z gruszek można dodawać do ciast (np. z bananami), fajnie mu też w towarzystwie czekolady w naleśnikach.
:) piękne zdjęcia :) i apetyczne!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Próbuję docenić wiejskość, zwykłość, prawdziwość 🙂
UsuńJa część gruszek mrożę. Dodaję je zimą do koktajli albo kaszy jaglanej. Mają podobną słodycz co banany, ale nie dominują smakiem. Banany są takie bardzo bananowe i nie rosną w moim sadzie:)
OdpowiedzUsuńTak, to dobry sposób. Mroziłam dwa lata temu wysyp wiejskich gruszek. Były tak słodkie i kruche że wystarczyło obrać i zgnieść widelcem. Do kaszy jaglanej bardzo pasują. I do czekolady, ale do czekolady mi w zasadzie wszystko pasuje 😁😉
OdpowiedzUsuń