Całkiem zapomniałam jakie może być fajne zwykłe życie. Po prostu bierzesz co jest i masz co przychodzi. Zjadasz pajdę chleba z serem i najspokojniej w świecie wieszasz pranie.
W zamrażarce drób od teściów, pod domem obrodziła stara jabłonka, udał się pierwszy po dłuższej przerwie chleb. Zapracowany doczekał się sosu i ciasta z wiśniami, wieczorem wypadamy w miasto. Mimo deszczu.
Niektórzy pytają, czy to już jesień. Nic z tych rzeczy, lato poza upalną miewa też deszczową aurę, o czy zdajemy się zapominać, gdy pogoda rozpieszcza ciepłem od miesięcy, a zaczyna jeszcze przed majem. Za oknem zielono.
Miło to słyszeć :) Uściski :*
OdpowiedzUsuńJa tak lubię :)
OdpowiedzUsuńCzas galopuje jak szalony, mam wrażenie, że pogoda również...
OdpowiedzUsuńZwolnijmy zatem
OdpowiedzUsuńNiby takie zwykłe, a jak zachwyca :)
OdpowiedzUsuń