11/03/2018

Marcowa jarzynka

Odkryłam, że bardzo lubię aromatyczny zestaw kuminu, kurkumy, kozieradki i kolendry (4K😉). Dodaję go do placuszków: takich - klik lub tych autorstwa Sabriny Chaymour z "Sirocco" (s. 20). W marcu do mojej ukochanej jarzynki albo pieczonych warzyw korzeniowych (klik).



Jarzynkę robię ścierając na tarce o grubych oczkach i w zlewie, żeby nie ubabrać kuchni: marchew, pietruszkę, seler, batat, dynię (wszystkie lub do wyboru wedle uznania). Cebulę drobno kroję i szklę w dużej ilości masła klarowanego (jak dobrze samemu sklarować masło - klik). Dodaję przyprawy i starte warzywa. Wszystko chwilę przesmażam, podlewam wodą z sosem sojowym lub rosołem (dziś akurat mam), przykrywam i trzymam na małym ogniu aż wszystko zmięknie.

Zjadam z kaszą quinoa, owsianą lub z ryżem. Świetnie pasują do niej prażone ziarna słonecznika, można też dodać konopie siewne lub inne dobro. Dziś był zestaw z batatem w roli głównej, resztką czerwonego ryżu i ciecierzycą, dużą ilością papryki w proszku, szczyptą kozieradki i pieprzem młotkowanym z kolendrą.



PS. Co roku na przednówku mam nieodpartą potrzebę, by gotować plemiennie, taki atawizm.

5 komentarzy:

  1. Zapachniało warzywami i przyprawami... raju! Świetne zdjęcie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Nie smakuje mi matcha ani tahini, czas na prostotę.

      Usuń
    2. Jednak zaktualizowałam (zdjęcie), tamto było archiwalne :-)

      Usuń
  2. Ja nie mogę polubić kozieradki. Przeglądając Twoje przepisy, dochodzę do wniosku, że za dużo jej sypałam i zraziłam się jej smakiem. Spróbuję tej przyjaźni jeszcze raz :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyprawy jak hormony - wystarczy odrobinę. Ja mam tak z galgantem - szczypta dwie tak, ale nie więcej.

      Usuń

Dziękuję