Rola konsumenta wkurza mnie chyba jeszcze bardziej, ale nie wymiksuję się ze spożywczego matriksu - nie jestem wytwórcą jedzenia, przygotowuję jedynie posiłki. Pytanie brzmi, czy muszę marnotrawić, przepłacać? Mogę przecież głosować widelcem, zostawiając pieniądze tam, gdzie jest uczciwie, choć i tak uważam, że nie jest to wystarczające - tutaj potrzebne są rozwiązania systemowe, do których wciąż nie dojrzeliśmy (klik). No i mogę myśleć, choć to boli.
Lektury, które dają do myślenia:
"Sekretne życie drzew" i "Duchowe życie zwierząt" Petera Wohllebena,
"Jeść przyzwoicie" autoeksperyment Karen Duve,
"Brudna robota" Kristin Kimball o cudzie tworzenia prawdziwego jedzenia,
"Zamień chemię na jedzenie" Julity Bator i "Czy wiesz, co jesz?" poradnik Katarzyny Bosackiej.
Znacie jeszcze jakieś?
Rozsądnie, wydawać i wyrzucać tylko to, co konieczne. Praca nad sobą jest trudna, ale procentuje. Żałuję tylko, że Ci, co mają władzę myślą interesami lobbystów.
OdpowiedzUsuńkiss Moniko
Też żałuję. Wszystkiego smacznego! 😙
UsuńMam coś dla Ciebie, do oglądania, ale ładne
OdpowiedzUsuńhttp://mymodernmet.com/botanical-illustrations-laura-garcia-serventi/