W głębi osiedla, po drugiej stronie ulic jest market i osiedlowa rupieciarnia. Prócz ubrań z drugiej ręki jest tam całkiem spory kącik kuchenny z kubkami i talerzami, czasem trafi się jakiś metalowy staroć, fajna tkanina, gliniana doniczka. Uwielbiam.
Znoszę te rupiecie do domu i używam do stylizacji, są inne niż wszystkie. Czasem uda się też trafić jakiś fajny ciuch, tekstylia rozkładają się 50 lat, czy warto kupować wyłącznie nowe?
Zdjęcie z projektu Sunvita Was Wita a na nim wiklinowa taca, widelec, pojemnik na jajko, talerz i metalowy dzbanek z klapką, za grosze.
Metalowy dzbanek jest ekstra:)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy jeszcze go mam?
UsuńUwielbiam targi staroci, chociaż mój najulubieńszy to zupełnie innego typu miejsce niż osiedlowa rupieciarnia... Ale nigdy nie kupiłam nic do stylizacji, chociaż pilnuję się z coraz większym wysiłkiem. ;)
OdpowiedzUsuńNa targach staroci ceny mnie powstrzymują. Na osiedlu gliniana donica, metalowa miska czy drewniana za bezcen no i zaglądać można po drodze.
UsuńCeny właśnie bardzo przyjemne, tylko wybrać się to jest nawet nie wycieczka, bardziej wyprawa. ;)
UsuńBardzo przyjemna stylizacja :) świetna!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Odpływam w krainę zbożem i ziołem rosnącą 😊
Usuń