Zanim wezmę się do roboty chciałam Wam powiedzieć, że lubię taką kuchnię - otwartą na to co obrodzi i zostanie podarowane. Ciemną jak blaty w kuchni i drewno na zachodnim balkonie, smaczną jak doświadczenia, które warto pielęgnować. Bez filtrów. Na zdjęciach czereśnie spod domu i niedzielne śniadanie made by córka (pancakes).
Składniki na gołki w panierce: gołka (bieszczadzki oscypek w formie walca, jak czort słona więc nie ważcie się niczego dosalać), jajko od kurki wolnej, bułka tarta (orkiszowa albo ze świeżo zmielonym lnem), olej do smażenia, słoiczek żurawiny jak do mięsa.
Ser kroję na plastry, maczam w rozmąconym jajku, obtaczam w bułce tartej i smażę z obu stron na złoto. Podaję z żurawiną. Proste?
Pozdrawiam Dzikie Bieszczady, panią Ulę z warkoczami i cały Przystanek Cisna. Tęsknię za Wołosate z lat dziewięćdziesiątych.
Ja mam trochę inne zdanie na temat filtrów, jednak chronię obiektyw filtrem, a przy okazji mam efekt obrazów, taki, jak zawsze marzyłam, ale to moje takie. Och góralskie sery, tęsknię :)
OdpowiedzUsuńCo kto lubi Kochana. Ważne by marzenia się spełniały 😚
UsuńAż mi się wyjazdowa bieszczadzka twórczość przypomniała. "Korbacz gołka bryndza bundz - zakonnica ksiundz!" :D
OdpowiedzUsuńNiestety prawdziwe redykołki i reszta u nas są nie do dostania.
Dobre😁😂
UsuńNo przyznam, że tak piszesz o jedzeniu (życiu), że mi się wcale nie nudzi zaglądanie tu.
OdpowiedzUsuńA dziękuję i zaglądaj proszę 😊
UsuńWłaśnie w niedzielę moi Rybacy wrócili z Bieszczad z pstrągami i zapasem różnistych serów. Jest wyżerka :) Ja najbardziej lubię bundz. Ostatnio pyszne sery kupowałam w Bacówce Caryński nieopodal schroniska Koliba.
OdpowiedzUsuńObecnie radzę omijać Wołosate szerokim łukiem. Schody z Wołosatego do Tarnicy ranią moje oczy, nogi i serce:( Radość daje jedynie wędrowanie poza sezonem i najlepiej deszczową porą :)
Już parę lat temu przecierałam oczy ze zdumienia jak zmieniło się Wołosate. Nie poznałam! U mnie też bundz numer jeden. Pstrągi pyszne ☺
OdpowiedzUsuń