23/08/2016

Sierpniowa sałatka

Macie czasem tak, że żeby nie wiem co to musicie być wierni: swojej kulturze, rodzinie, wreszcie sobie? Urodziłam się i mieszkam w Lublinie, gdzie krzyżują się kuchnia ormiańska, żydowska, ukraińska, tatarska... i jestem zachwycona książką "Mamuszka. Od Lwowa do Baku. Ponad 100 przepisów". Olia Herkules pięknie pokazuje w niej rodzinną wiejskość - w życiu nie myślałam, że można tak zestawiać szalone bądź co bądź zdjęcia. Całość spójna choć różnorodna, czuć ducha kuchni. Wschodni Jamie Oliver w spódnicy.


"Dorastaliśmy, jadając to, na co panował sezon, na szczęście, nie mieliśmy wyboru" - pisze Olia - "Pamiętam aromat pierwszego, pokrytego guzkami majowego ogórka i to, jak mama kroiła go wprost do poobijanej emaliowanej miski, a potem dodawała pomidory, rzodkiewki i mnóstwo posiekanego koperku (...), doprawiała tę sałatkę solą i pieprzem oraz polewała naszą ukraińską śmietaną (...). Najlepsza dla mnie część obiadu następowała pod koniec, kiedy maczałam chleb w różowawym dressingu z koperkiem i przyglądałam się, jak zabarwia się od niego pieczywo".


A ja właśnie zwiozłam od teściów sierpniowe dobro: ogórki, pomidory, cebule, rzodkiewki, koper, mleko... Porządnie szoruję warzywa i nie obierając ich ze skórki kroję na plasterki. Podaję wymieszane ze zsiadłym mlekiem, posypane obficie koperkiem - porządna porcja prawdziwych witamin. Żeby lepiej się trawiło popijam herbatą z cytryną (taki peerelowski nawyk).

Składniki na sałatkę: 6-8 małych ogórków, 2 pomidory, męska garść młodych rzodkiewek, 1 cebula, pół pęczka koperku, 100 ml zsiadłego mleka (może być kwaśna śmietana), sól i pieprz do smaku.


A to już kolejne zdjęcie z serii "córka chciała kota, ja nie chciałam, więc poszłyśmy na kompromis i mamy kota". Syn chce mieć szczura, ale na razie nie wierzę w kompromisy. Ja chciałam psa, za to pies nie chce zdjęć (ilekroć próbuję go uwiecznić, czuje się w obowiązku wstać i polizać mi obiektyw), ale kiedyś mi się uda, zobaczycie.

1 komentarz:

Dziękuję