Mąż i syn pukali się w czoło, ale ja wiem swoje. Na surowo smakuje rewelacyjnie, trzeba tylko porządnie wypłukać, żeby nie najeść się larw i pozbyć saponin.
Kto ma jednak respekt przed dzikim, niech zielsko zblanszuje. Traci się wtedy co prawda część witamin, ale pozbywa bakterii. Można podać w zupie, w omlecie, do sałatek. Obok bluszczyka kurdybanka to moje ulubione zielsko (jasnoty nie lubię).
Mniam pyszne zielsko!
OdpowiedzUsuńWarto pożreć 😃
UsuńNiezmiernie miło czytać, że ulubione!
OdpowiedzUsuńSmaczne i dobrze się po nim czułam 😊
UsuńPamiętam, gdy przychodziły do mnie koleżanki a Babcia robiła sałatkę z pokrzywy, babki, liści rzodkiewki, to najpierw bały się jeść, a potem dziwiły, że wcześniej nie jadły. To tak minus 30 lat, mało kto wówczas jadał takie przysmaki. Ależ mi się przez ten Twój wpis i zdjęcia zatęskniło...
OdpowiedzUsuńPS Dziś, po dłuższej przerwie, włączyłam kompuś i chciałam pozaglądać w ulubione miejsca, a tu zniknął Twój blog osobisty. Czemuż i na jak długo? Ja już tęsknię.