18/02/2017

Rozsądne jedzenie - wyższa sztuka niemarnowania

Dawniej niemarnowanie jedzenia oznaczało wykorzystanie tego co jest do ostatniego okruszka (bo było deficytowe i produkowane od podstaw z niemałym trudem). 


(wiejskie czarodziejskie - klik)

Dziś - gdy świat kusi różnorodnością i dostępnością (kupuj, próbuj, wyrzucaj) - chodzi bardziej o wyszukiwanie i otaczanie się tym, co wartościowe (nie modne czy kosztowne ale dla nas istotne - i to realnie, nie deklaratywnie).

Co lubisz jeść (ale tak serio), co ci służy (szczerze), jakimi zasadami chcesz się kierować? (pomyśl) A teraz dopasuj do tego plan zakupów. Nie listę - plan: co, gdzie i ile trzeba kupować, żeby nie poszło na marne. Oczywiście top ten stale się zmienia (zachciankowo, sezonowo, po fazie na tak przychodzi faza na nie), więc póki nie mamy inteligentnej lodówki trzeba być "czujnym jak pies podwójny".

PS. Próbowałam w ten proces zaangażować rodzinę, prosząc, by pisali na karteczce czego im brakuje, ale córka ciągle domagała się czerwonego matowego ferrari...

4 komentarze:

  1. Hehe, moja córcia wiecznie domagała się konia, a jak pytałam, gdzie będze go trzymała, odpowiadała, że u dziadka w garażu. Tak wyszło, że mieszkamy obok pola, gdzie żyją dzikie konie, więc ma stado na wyciągnięcie ręki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konia! Moja taki żarcik sobie ze mnie robi ilekroć pytam.
      Dzikie konie, serio?

      Usuń
    2. One żyją na ogrodzonym terenie, to ogrom pola, latem ktoś im dowozi wodę. Teraz dołączyły do tego stada dwa mniejsze konie, jakby koniki polskie, takie dużo mniejsze. Bywają dni, że są z drugiej strony i nie mam do nich dostępu, ale kiedyś widziałaś je u mnie na zdjęciach :) Od 10 lat nie widziałam by je ktoś do nich przyjeżdżał, dbał o nie, one zwyczajnie są, i są autentycznie dzikie.

      Usuń

Dziękuję