Z sałatek grecka i/ albo z rukolą (klik). Wiosną i latem sałata, ogórki ze śmietaną, pomidory z cebulką, zimą papryka, ogórki albo grzybki ze słoika. Czasem jarzynowa i śledzik na przystawkę. Dobrze, żeby były nalewki.
Z ciast duża blacha szarlotki (klik) lub pleśniaka (klik). Ciągnik (klik) albo fasolowe brownie - można nie mówić, że z fasolą (klik). Jeśli to urodziny - teściowa robi pyszne torty, podajemy je na waflu. Od święta sernikotoffi (klik) albo sernikobrownie (klik). Za ciastami z masami ja nie przepadam, to nie robię. Dzieci uwielbiają wafelki i szyszki (klik). Do tego kawa, herbata.
To jeszcze nic - w rodzinie u teściów zwykle podają jeszcze (prócz wędlin, przystawek, pieczonego mięsa i pięciu rodzajów ciast) rosół i drugie danie (kotlet, kartofle) na początek, ja ten punkt programu odpuszczam. Jestem fanką rutyny dnia codziennego - jak kot, rola gospodyni - mimo lat praktyki - nadal mnie uwiera. Gram ją jednak - lepiej, zwykle gorzej - z uwagi na teściów i męża, którym wiele zawdzięczam. Trzymajcie za mnie kciuki i tym razem;)
Ciekawa jestem czy gdzieś jeszcze robi się takie wielopokoleniowe domówki?
Jak mieszkaliśmy w Polsce, owszem, takie spotkania się odbywały, odbywają się dalej, ale już bez nas. Rozleniwiłam się, nie lubię już takich spotkań. Chyba że 'na mieście' w jakiś fajnej restauracji, najlepiej egzotycznej.
OdpowiedzUsuńNa pewno wszystko Ci się uda:)
OdpowiedzUsuńW mojej rodzinie (dopóki żyli rodzice) takie imprezy miały czasem i 40 osób (z dzieciakami)
Dom rodziców na szczęście był duży. Ja do takiej Imprezy wykorzystuję święta BN. Zapraszam wtedy wszystkich i przychodzi kto chce, kiedy chce i z czym chce.