01/11/2018

Jestem. Na ścieżce zdrowia

Pamiętacie jak pisałam, że jedzenie nie jest lekiem? (klik) Otóż po lekturze wywiadów Oriny Krajewskiej poszerzyłam i przeorganizowałam swoją definicję leczenia.


Choroba to jest coś co się nam przydarza i każdemu może. Walczymy z nią, musimy z nią żyć, różnie bywa. Wiele sposobów zawodzi, na wiele pytań nie ma odpowiedzi, nic nie jest spektakularne. Wchodzimy w tajemnicę życia. Tak myślałam. 

Jak widzicie chorobę postrzegam jako coś zewnętrznego, czego należy się pozbyć. Potem uznałam, że chorobie - która okazała się przewlekła - trzeba zrobić miejsce, uporządkować objawy, przeorganizować życiorysy, stracić. Choroba stała się czymś, co zamieszkało między nami. Nadal zewnętrznym.

Dziś już nikt z nas (domowników) nie jest taki sam. Choroba okazała się podróżą w głąb a leczeniem wszystko, co przywraca równowagę. Zdrowie jest tu i teraz, na miarę naszych możliwości. Idę po nie, towarzyszę w drodze, dwa kroki do przodu, jeden w tył. Ale jestem - KLIK




6 komentarzy:

  1. Jak to mówi moja córka, pogodzona z chorobą nieuleczalną, wbrew temu, co się na jej temat głosi w Polsce, na szczęście za granicą wiedzą o niej więcej, że z chorobą można żyć. Uściski

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja przytulam Was obie i siebie samą. Ja już od dawna nie walczę, tylko zbieram, wspieram i mówię, żyj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję, że wiesz o czym piszę. Dziękuję i też przytulam.

      Usuń

Dziękuję