31/10/2018

Wrapy z brokułami

Kolejny smak umami - brokuły. Dużo siarki i chlorofilu a jednak moje Nastolaty to łyknęły :-)



Ugotowany na miękko brokuł (mogą być twarde odnogi, jeśli różyczki użyliśmy do sałatki, będzie zero waste) zgniatamy widelcem, dodajemy zeszkloną na oleju cebulkę, bułkę tartą smażoną na maśle, tarty żółty ser, mieszamy. Całość doprawiamy solą, pieprzem i ziołami. Tak przygotowaną masę zawijamy kopertowo w ciepłe tortille i zjadamy ze smakiem. 

Pomysł wypatrzony przez syna w Lubelskiej Galerii Smaku, odtworzony na czuja, z powodzeniem :-)

30/10/2018

Jesień z szefową z Bingen

Jeszcze w moich ulubionych kolorach, ale stopniowo zaczną dominować szarości, bordo, burgund i kolor bakłażanów. W końcu jednak pojawi się świąteczna czerwień, biel i choinkowa zieleń. Zapraszam :)


Moja praca polega na gotowaniu do sesji zdjęciowych i fotografowaniu tego, co powstało.

29/10/2018

Rosół w stylu azjatyckim

Przerobiłam dziś rosół z wściekłego koguta (tak szalał na podwórku u teściów, że się doigrał) na azjatycki. 


Wystarczyło dodać grzyby (na zdjęciu shiitake, ale mogą być borowiki), trochę czegoś ostrego (imbir, galgant, ostra papryczka) i kwaśnego (sok z cytryny, ocet winny). Powstała mega esencja o aromatycznym, głębokim smaku. Można podać ją z jajkiem, szczypiorkiem, makaronem a nawet kapustą pak choi, choć mi wystarczy pływający grzybek i kawałek drobiu - uwielbiam aromatyczne buliony.

Suszone pomidory, grzyby, ser typu parmezan czy cheddar (nieaktywne płatki drożdżowe dla wegan), sos sojowy i mięsne buliony to klasyczne smaki umami. Kochamy je.

(a to już widok z okna na jesień)

25/10/2018

Dyniowy BoboFrut

Kto pamięta te dziecięce soczki? Tak właśnie smakuje nektar z dyni, można zmieszać z marchewką i jabłkiem albo z pomarańczą, przyprawić korzennie.


Opcja raw zakłada posiadanie wyciskarki lub sokowirówki ale można też zetrzeć dynię na tarce i ugotować z niej kompot a potem zblendować i ewentualnie przetrzeć przez sito.

21/10/2018

Pumpkin spice latte

Najpierw smak kultowego napoju dla dzieci BoboFrut, potem próba odtworzenia pumpkin spice latte ze Starbucksa (najbliższy 180km od domu). To jest dopiero wyzwanie!



Testowaliśmy też orkiszową wersję kawy z syropem dyniowym i roślinnymi napojami (migdałowym i owsianym). W Ikei proponują kawę kasztanową. Może i tą uda mi się zrobić?

Nektar z dyni gotuję z przyprawami korzennymi (cynamon, galgant, kardamon, goździki plus szczypta gałki muszkatołowej) i cukrem aż zredukuje swoją objętość o połowę i powstanie syrop korzenny. Ten mieszam pół na pół z mlekiem (ulubionym) i dodaję do kawy (ulubionej). Tu niestety najlepiej sprawdza się mleko tłuste a nawet skondensowane, kawa łagodna, nie mocno palona.

Dobra ta pumpkin spice latte, choć nic nie pobije kawy pomarańczowej, której jestem fanką.

20/10/2018

Zielona siła

Plany na przyszły rok podjęte, wstępnie zatwierdzone. Będzie więcej profilaktyki żywieniowej i  rozsądnego, uporządkowanego stylu życia. Mi to pasuje :-)


Niech nas wiedzie zielona, życiodajna siła, odwaga i właściwe działanie, impuls życia zgodnego z przeznaczeniem. A ja biorę się za ilustrowanie :-)

19/10/2018

Leśne markety

To był tydzień pod hasłem lasu i grzybów. Zdążyliśmy zrobić zapasy suszonych i mrożonych, choć mamy przecież jeszcze zeszłoroczne :-) 


Bardzo przyjemnie jest jednak zejść z utartego szlaku dom-sklep-obiad w dzikie rejony leśnych marketów. Wypatrywanie zdobyczy działa na Zapracowanego terapeutycznie. Na mnie tak działa już sam widok lasu :-) 


15/10/2018

Halo grzyby

Długo wyczekiwany wysyp prawdziwków i opieniek, przy czym kolejny raz przekonuję się, że od boczniaków wolę pieczarki a opieńki jakoś mi nie leżą.


W domu trwają rozważania, czy koniecznie trzeba mordować smak grzybów gotowaniem? Zwłaszcza prawdziwków, z których i tak najbardziej wartościowy jest puder. Stara tradycja rodzinna u męża nakazuje grzyby przed użyciem starannie umyć i wygotować. U mnie nikt na grzybach się nie zna, łącznie ze mną, ale mądrych poczytałam :-)


(a to już widok pod domem)

Sprawdziliśmy metodą prób i błędów - warto (gotować grzyby zanim zrobi się z nich sos), chociażby dla borowikowej.

13/10/2018

Pasztet z fasoli

Po upieczeniu niewyględny, jak to pasztet ale bardzo smaczny. Zjadam go z kiszoną kapustą na żytnim chlebie.


Składniki: 400g białej fasoli, 2 szalotki, 2 łyżki masła klarowanego, 1 ząbek czosnku, 2 jabłka (kwaśne, polecam szarą renetę), 3 łyżki masła migdałowego (lub z innych orzechów), 250 ml bulionu, ulubione zioła*, sól i pieprz do smaku, 2 jajka zerówki, opcjonalnie czarnuszka albo babka płesznik.

Fasolę moczę przez noc, odcedzam, zalewam świeżą wodę, dodaję listek laurowy i ziele angielskie i gotuję do miękkości, soląc pod koniec gotowania. Jeśli nie użyję jej od razu zostawiam w wodzie, żeby nie obeschła. Odcedzam tuż przed użyciem.
Szalotkę kroję w piórka, czosnek siekam, jabłka obieram i ścieram na tarce.
W dużym garnku (można tym po fasoli) rozpuszczam masło i szklę na nim cebulę wraz z przyprawami, dodaję czosnek, jabłka i duszę 10 minut. Dodaję masło orzechowe, bulion i fasolę. Doprawiam i blenduję (można przepuścić przez maszynkę do mięsa). Do masy dodaję żółtka. Jeśli wychodzi za rzadka, można zagęścić płatkami owsianymi lub mąką z ciecierzycy.
Białka ubijam na sztywną pianę i łączę z masą.
Piekarnik nagrzewam do 200 stopni. Keksówkę wykładam papierem do pieczenia i przekładam masę. Piekę godzinę, czasem trochę dłużej. Wyjmuję z keksówki dopiero jak wystygnie. 

*tradycyjnie majeranek, niestandardowo bertram i macierzanka, kusi też kumin (kmin rzymski)

12/10/2018

Jajko z szałwią

Jajko poszetowe czyli w koszulce, inaczej po benedyktyńsku z czosnkowym jogurtem i masłem szałwiowym. Pycha! Nic dziwnego - pomysł pochodzi z "Leksykonu smaków" Niki Segnit (s. 334). 


Składniki1 mały kubeczek jogurtu naturalnego (140g), bez dodatku mleka w proszku za to z żywymi kulturami bakterii, 2-3 ząbki czosnku, 3 jajka od kur z naturalnego chowu, 2-3 solidne szczypty suszonej szałwii, opcjonalnie 1 szczypta hyzopu i odrobina octu balsamicznego, 100g masła (można klarowanego), 1 łyżka octu winnego, pieprz i sól bez antyzbrylaczy do smaku, opcjonalnie własny pęczek natki pietruszki.

Jogurt mieszam z przeciśniętym przez praskę czosnkiem, solę do smaku. Rozsmarowuję na talerzu.
W wysokim garnku zagotowuję wodę, do wrzątku dodaję ocet, robię wirek i wbijam do niego jajko. Gotuję 1-2 minuty, wyjmuję łyżką cedzakową i osączone kładę na talerzu z jogurtem. Tak samo robię z kolejnymi jajkami.
Masło rozpuszczam z szałwią i (opcjonalnie) hyzopem, można też dać odrobinę octu balsamicznego, soli i pieprzu do smaku. Chwilkę smażę (farfucle z szałwii można odcedzić). Polewam nim jajka i dekoruję świeżą natką pietruszki. Do zjedzenia od razu.



Zaniechuję (co za słowo!) kupowania marketowych ziół, traktując je wyłącznie jako ozdobę do zdjęć. Wartości zdrowotnych nie mają żadnych, a potrafią być mocno potraktowane szkodliwą agrochemią. Jak to dobrze czasem mądrego poczytać.

08/10/2018

Poniosło nas w las

Zapracowany z koszem za grzybami, ja z aparatem po zdjęcia, na świeże powietrze i relaks, wyruszyliśmy do lasu. Zaskoczył nas brak opieniek i nieprzebrane morze żołędzi pod stopami. Dziki (o ile nie zostały wytępione przez człowieka) będą miały co jeść.


Były prawdziwki i piękna pogoda, będzie zupa, mrożonka na sos i zapas sił na nadchodzący tydzień. W lesie trochę za sucho, drzewa zaatakowała jakaś zaraza (te kropki to nie jest filtr), zieleń powoli żółknie i brązowieje. Jesień. 

03/10/2018

Ocet z koszteli

Co jest dobre na stres? Robota, a jak nie pomaga - jeszcze więcej roboty, jak mawiają co starsi mieszkańcy tego globu. Przerabiam więc kosztele na mus a skórki i wykrawki na ocet. 



Przepis od TEJ co Idzie i Myśli (o jedzeniu). Robiła już ocet z truskawek, dzikiego bzu, głogu, dyni, ananasa... więc się zna. Aha - kosztele są w garnku i słoju, więc pozuje inna odmiana.

Składniki: jabłkowe obierki i wykrawki (wykrojki? fajne słowo) z gniazdami nasiennymi, woda, cukier.

Tyle obierek, ile zostanie z dużej blachy szarlotki wkładamy do 4 litrowego wyparzonego słoja (albo ile nie bądź). Do owocowych resztek sypiemy 3 łyżki cukru (nie ma co podwajać, kosztele są z natury słodkie), zalewamy niechlorowaną wodą, zostawiając 5-7 cm od góry wolnego i mieszamy wyparzoną łyżką. Zabezpieczamy słoik ściereczką, gazą, papierowym ręcznikiem, przytrzymując recepturką. Nie zakręcamy, żeby był dostęp powietrza. Przez pierwsze dni mieszamy parę razy dziennie, potem rano i wieczorem. Może fermentować burzliwie, podnosząc obierki do góry. Z czasem jednak opadną na dno, ocet jest gotów kiedy płyn przestanie buzować a na powierzchni pojawi się cienka biała błonka.

I jeszcze słówko w sprawie octów - żywe kultury bakterii octowych potrzebują kwasu, żeby przeżyć a tego nie znajdą w naszych jelitach, dlatego wymrą w oka mgnieniu, jak tam dotrą, nie przynosząc nam żadnych korzyści. Możecie więc używać octów pasteryzowanych, bo i tak nie jest to skuteczny probiotyk. 
Zbyt duże spożycie octu nie jest korzystne dla zdrowia, wystarczy odrobina do smaku. Po co więc robię ten ocet? Można go użyć do celów kosmetycznych (tonik do twarzy i płyn do płukania włosów) - kwas wytwarzany przez bakterie octowe używano od tysięcy lat do przemywania ran, jest antybakteryjny. Poza tym to świetny dodatek do wody podczas moczenia sałat czy mięsa przed użyciem - zmiękcza je i odkaża. Spróbujcie.

Masło szałwiowe

Na patelni rozgrzewam masło (można klarowane), wrzucam listki szałwii i chwilę smażę aż staną się chrupiące, odstawiam do naciągnięcia. 



Szałwia ze swoją aseptyczną mocą potrafi sprawić, że masło czy olej/oliwa nie utleniają się (a więc nie jełczeją). Po naciągnięciu przecedzam i mam gotowy, aromatyzowany szałwią, zdrowy tłuszcz. Świetnie pasuje do dyni piżmowej, smażonej cebuli, białej fasoli i drobiu. Wiem, bo próbowałam go we wszystkich z tych wersji. Teraz czas na szałwię z jajkiem.

PS. Testuję nowe smaki do pracy - lubię to:)

01/10/2018

Ilustruję

To najprzyjemniejsza część mojej pracy - ilustracje kulinarne. Trzymajcie kciuki, by nadchodzący rok był równie pełen artystycznych możliwości  jak ten, który powoli się kończy. 


Ludzie oczekują, że stanę w ich kuchni i będę gotowała, proszą o numer telefonu bym wyjaśniła im zawiłości domowego wypieku chleba, sądzą, że umiem ułożyć hildegardiańską dietę pod dowolny zestaw schorzeń. Nic z tych rzeczy Kochani - ja jestem artystką 😁 pracującą w tak cudownej materii jak żywność...

Pozdrawiam ciepło i przytulam do serducha 🧡