Tymczasem w rodzinie złote i srebrne gody, kolejne dziecię przyszło na świat, a moje pierworodne (z krwi i nakładów finansowych, jak mawia pandeMonia 😉) pasowane zostało na pełnoletnie.
Pod domem kwitnie mirabelka, gołębie nocują na modrzewiu (tak, że mogę otworzyć okno i je dotknąć), a sroki wywalają z dachu jesienne zaszłości wprost pod nogi.
W pracy na freelansie zmiany, zmiany, mój kryzys tożsamości w toku, w toku a studio fotograficzne na zachodnim balkonie wciąż nieogarnięte po zimie. Okna też nadal brudne. Wszystkie.
Biedna młoda;) Najlepszy czas życia już za nią;)
OdpowiedzUsuńZ oknami nie jesteś sama. Też takie mam, ale dokąd widać przez nie niebo...
Młoda twierdzi że jest już stara 😨
UsuńOtwieram okno i jeszcze lepszy widok 😅
Och, ile okazji! Obsypuję wszystkich kwieciem!
OdpowiedzUsuńI jakże mi miło, że jestem cytowana i to jeszcze za życia! Dziękuję :*
W punkt dajesz! 😁
UsuńUściski dla córci. Nie mam mocy do mycia okien, nie patrzę, z nosem w książkach, nie patrzę dalej. Kisses
OdpowiedzUsuńI z aparatem na zewnątrz 📷
Usuń