A moja teściowa ma plantację na parapecie 😆 To jest Fibulo ginący świat: krowy na polach, ciasto drożdżowe w spiżarce, jaja spod kur błotem umazane, piece kaflowe...
Do niedawna myślałam, że tak będzie zawsze "krowy na polach, ciasto drożdżowe w spiżarce, jaja spod kur błotem umazane, piece kaflowe..." Słowo "zawsze" jest paskudne.
Moja babcia mieszkała na wsi. Krowy, ciasto drożdżowe, piec kaflowy to wszystko było, ale ubłocone czy zanieczyszczone jajo to rzadkość. I bardzo dobrze. Kury to nie kaczki. Nie lubią tarzać się w błotnym bajorze. No ale biznes grażynom kwitnie, kiedy 10 jaj wymazanych w wytłaczankę włożą. Rozumiem, 1,2, w porywach 3 sztuki. Ale 10?
Anginowiec?? Ale mi przywołujesz wspomnienia: wcześniej mróz malujący na szybach, teraz ten zapach - daaaawno nigdzie nie widziałam tej rośliny.
OdpowiedzUsuńA moja teściowa ma plantację na parapecie 😆
UsuńTo jest Fibulo ginący świat: krowy na polach, ciasto drożdżowe w spiżarce, jaja spod kur błotem umazane, piece kaflowe...
Fajnie wam. I te kocie oczy, leniwe spojrzenie w obiektyw. Widać, że miło. Uwielbiam wieś.
OdpowiedzUsuńA jakie sople wiszą i krajobrazy zimowe 😊
UsuńSople... mam kilka fajnych wspomnień z dzieciństwa...
UsuńDo niedawna myślałam, że tak będzie zawsze "krowy na polach, ciasto drożdżowe w spiżarce, jaja spod kur błotem umazane, piece kaflowe..."
OdpowiedzUsuńSłowo "zawsze" jest paskudne.
Podobnie "nigdy"😉
UsuńBiedne słowa ;-)
UsuńMoja babcia mieszkała na wsi. Krowy, ciasto drożdżowe, piec kaflowy to wszystko było, ale ubłocone czy zanieczyszczone jajo to rzadkość.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze.
Kury to nie kaczki. Nie lubią tarzać się w błotnym bajorze.
No ale biznes grażynom kwitnie, kiedy 10 jaj wymazanych w wytłaczankę włożą.
Rozumiem, 1,2, w porywach 3 sztuki. Ale 10?
Pozdrawiam,
zdjęcia niezwykłe.
:love:
Czasem są umazane, nie stanowi to dla mnie problemu.
UsuńDziękuję za komplement 😊