23/02/2018

Kiszenie wciąga (kiszona rzodkiewka)

Dawniej kisiło się, żeby mieć na potem (ogórki, kapustę), dziś z uwagi na wyjałowione jelita i z ciekawości (ktoś wie jak smakują kiszone cytryny?). Marchew okazała się the best, postanowiłam pociągnąć temat. Padło na popularne rzodkiewki, które można kisić w całości lub pocięte w plastry.


Składniki: 2 pęczki rzodkiewek, 6 liści laurowych, 1 łyżeczka ziarenek pieprzu, opcjonalnie kawałek korzenia chrzanu, 1 litr niechlorowanej wody i 1 łyżka soli kamiennej.

Wodę i sól dokładnie mieszamy aż sól całkowicie się w niej rozpuści.
Na dno wyparzonego słoika wrzucamy przyprawy, następnie dość ściśle układamy rzodkiewkę i ewentualnie chrzan. Całość zalewamy solanką tak, aby przykryła wszystkie składniki (jak wystają, to spleśnieją). Słoik przykrywamy gazą (żeby muszki nie powpadały, pod żadnym pozorem nie zakręcamy przykrywką, bo rozsadzi).
Odstawiamy w ciepłe miejsce na 3-5 dni. Po tym czasie rzodkiewki są już gotowe, można zakręcić słoik i wstawić do lodówki.


Ukiszone rzodkiewki tracą swoją zadziorność a kolor zmieniają na koralowy. Również woda spod kiszenia rzodkiewek ma fajny "lemoniadowy" kolor. Smakuje kwaskawo, jak kiszonki. 




3 komentarze:

Dziękuję