(chleb zmieniający życie - kupiłam)
Dawniej też nie było całkowicie samowystarczalnych gospodarstw (nieliczne wielkie majątki) - ludzie mieli niepisaną umowę na wymienianie się własnej produkcji dobrem, dziś działają kooperatywy (klik). Prawdziwe jedzenie integruje: można coś wyhodować, razem stanąć przy kuchni, docenić tradycyjnego rolnika, skrzyknąć się, zorganizować dowóz, a wtedy to już zupełnie inaczej smakuje, pojawia się wdzięczność.
(chleb orkiszowy na zakwasie - własny)
Oczywiście, że nie uda nam się wylogować ze spożywczego matrixu, ale można jak najczęściej gotować od podstaw: od warzywa, ziarenka, od odkręcenia ognia na kuchence. Wspólnie - jak ktoś lubi, z dziećmi, po swojemu. To nas buduje i ukorzenia - sprawia że jesteśmy ludźmi, nie trybikami.
Same przyjemności wynikają ze wspólnych działań :) no i więzi, które z dziećmi są najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńTak:) choć ja lubię też tak sama w kuchni pomedytować. Nie zawsze łatwo mi dzielić przestrzeń z kimś.
Usuń