31/05/2016

W dzikie wino zaplątani

W tym roku przeszedł sam siebie, no nie ma gdzie postawić suszarki z praniem a nawet stopy;), sadzenie bratków i innych pelargonii mam z głowy - ściana zieleni, podobnie jak mięta pod domem, po prostu są i już, co roku. Czy muszę dodawać, że lubię to?:)


Ta Pani jest tu przypadkowo, nielegalnie wręcz, wślizgnęła się niepostrzeżenie, musiałam zwabiać ją z powrotem na kocią wędkę. Zwykle musi zadowolić się widokiem po tej drugiej stronie.


A propos drugiej strony - byliśmy z synem na Alicji - KLIK i mam kilka bon motów: "czas zanim zabierze - daje" albo "ostatecznie każdy musi rozstać się ze wszystkim" no i sedno "przeszłości nie można zmienić, ale można się z niej wiele dowiedzieć" (nauczyć). 

PS. Z winogronowych liści robię "gołąbki" takie jak TU - wystarczy je opłukać i namoczyć 20  minut we wrzątku, dalej jak w klasycznym przepisie: mięso, ryż, wywar. Inaczej winorośl utka nam firankę po drugiej stronie okna, o taką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję