12/05/2016

Racuchy z babki zwyczajnej

Nie odpuszczam Kochani i robię kolejne zakupy w łąkowych marketach za free. Tym razem na patelni wylądowała babka (zwyczajna czy lancetowata, nie ważne).


Przepis powstał na zlecenie Przyjaciół Hildegardy - KLIK, tam jednak figuruje w wersji na słono. Jeśli chcecie prawdziwe racuchy dajcie: szczyptę soli, pół łyżeczki cynamonu (ewentualnie odrobinę galgantu ku pokrzepieniu serc) i podając posypcie obficie cukrem pudrem (najlepiej trzcinowym). Dla mnie smaczne, nawet w wersji wytrawnej (w przeciwieństwie do pesto czy sałatek z dziczyzny, które ciągle wychodzą mi gorzkie).

"Ty się kiedyś zatrujesz" - wyrokuje mąż, "tak, pryskaną sałatą" - odpowiadam;)

No to jeszcze krótka fotorelacja...


6 komentarzy:

  1. Z Twoją kreatywnością śmierć głodowa Ci nie grozi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, potrzeba matką wynalazków;) Dziękuję!:)

      Usuń
  2. Smaczne! A te kpiny to ja znam, nawet do ogródka boją się mnie zaprosić, bo im wszystkie kwiaty zjem hihihi
    Lubię ten łąkowo - polno -działowy market :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąż zazdroszczę Ci Kamila smaku czosnku niedźwiedziego. Z leśnego marketu za free?

      Usuń
    2. Czosnek z maminego ogródka :)

      Usuń
    3. Muszę mieć i ja:)
      Na razie wkopałam glistnik.

      Usuń

Dziękuję