Oddałam się pracy tak bardzo, że już w połowie stycznia złapałam zadyszkę. A to przecież dopiero początki.
Zachłysnęłam się, sprułam i foto-zrealizowałam, wysoko zawieszając sobie poprzeczkę (podsumowanie w przyszłym tygodniu). Teraz - w ramach urlopu - ogarniam sprawy urzędowe. Najlepiej w dni pochmurne.
Miej przyjemny czas bez zadyszki, czekam na zdjęcia, bo u mnie nie ma progresu i jakoś tak utknęłam. Wiem, że minie dlatego nasycam się twórczością blogowych znajomych :)
OdpowiedzUsuńZawsze mija 😊 a mi miło, że jesteś 😊 zdjęcia właśnie dołączyłam
Usuń:) uściski
UsuńNo to powodzenia :)
OdpowiedzUsuńPrzyda się - biorę - dziękuję 😀
UsuńOstrożnie proszę z tą zadyszką żyć, bo jeszcze 11 miesięcy czeka.
OdpowiedzUsuńZdjęć jak najbardziej jestem ciekawa.
Podsumują to co zawodowo robiłam w styczniu. Szybko się regeneruję 😉 lata mi stukają w stawach raczej 😐
Usuń