07/08/2017

Łąkowe kwiaciarnie

O ile na wiosnę w łąkowych marketach szukam młodych pokrzyw czy kurdybanku (tasznika, listków babki, mlecza, jasnoty...), o tyle w sierpniu i wrześniu idę tam jak do kwiaciarni.


Uwielbiam kompozycje z nawłoci, wrotyczu i ostu (podagrycznika, krwawanika, biedrzeńca a nawet kiści nie do końca dojrzałych owoców dzikiego bzu czy liści chrzanu). Nawłoć, zwana polską mimozą, to moje firmowe zielsko. Piłam z niego herbatkę, jadłam mimozowy miodek (o zastosowaniu nawłoci pięknie pisze Klaudyna Hebda - klik), ale najbardziej kocham ustawiać ją w wazonach na balkonie 🌾🌿 A Wy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję