Stadnie mieszkają na moim balkonie, bo lubię na nie patrzeć i je fotografować. Potem najchętniej kroję na kawałki (hokkaido można ze skórką) i piekę z odrobiną oleju i soli -
KLIK. Nadwyżki zgniatam widelcem, by dodać do bułeczek -
KLIK, pasty -
KLIK, do klusek -
KLIK albo do zupy -
KLIK. Świetnie smakują z masłem czy mlekiem migdałowym -
KLIK, albo z szałwią -
KLIK.
Te twardsze i suchsze odmiany ścieram do korzennego ciasta -
KLIK, czasem pół na pół z marchwią. I myślę o nich ciepło już od września.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję