Jeszcze w sklepie można kupić dynię piżmową,
upiec ją z gałązką rozmarynu, odrobiną oleju i soli, zmiksować na puree i dodać do
naleśników. Resztę podgrzać z mlekiem migdałowym na pyszny
krem, posypać uprażonymi migdałami, polać odrobiną oleju migdałowego i zjeść, na chwilę odkładając buraki, selera i fasolę.
Zima, choć za oknem trudno zgadnąć, ja nie mam jednak nic przeciwko tej porze roku. Zwłaszcza, że mentalnie nadal tkwię w złocistej jesieni;), sama będąc sobie Franczeską i Robertem w Madison County (właśnie oglądaliśmy w niedzielę:)).
Film podobno terapeutyczny, z serii czego pragną kobiety.
Pysznie! Lubię dynię :)
OdpowiedzUsuń