Przekopałam się przez mnóstwo informacji na temat bardziej ekologicznego życia, ostatnia - że do szkła dodaje się plastik - przelała szalę goryczy. Jak żyć? W latach 90 każdy w kuchni miał arcorocc: lekki, nie tłukący się i OMG plastikowy.
Nie ma prostych rozwiązań: kupowanie wody w plastikowych butelkach jest złe (oceany są ich pełne), w szklanych jest złe, choć lepsze (ciężki, kosztowny transport), woda z kranu też jest zła (chlorowanie ją dyskwalifikuje), ale robię to, bo pić trzeba. I tak ze wszystkim.
Gotując w domu pogodziłam się z ilością kuchennych odpadów (obierki, ogryzki, okrawki), dawanie psu resztek, nie uważam za marnowanie żywności (bo przeznaczonej dla ludzi). Za to niektóre przepisy na ich zagospodarowanie już tak - zużycie czasu, gazu/prądu, wody a efekt mizerny. Czepiałabym się raczej błędów logistycznych (nieprzemyślane zakupy, za dużo nagotowane) czy wybrzydzania przy jedzeniu (nie będę jeść drugi raz tego samego, czerstwy chleb mi nie smakuje, zjadłabym... i tu wstawić coś czego nie ma w pełnej po brzegi lodówce). Dawniej wszystkiego było mniej, zwłaszcza pokus, a dziś króluje moda na modę. Wymieniasz coś, bo się zużyło czy znudziło?
Każdy nowy produkt, nawet wykonany z naturalnego, łatwo poddającego się recyklingowi surowca, zubaża zasoby ziemi. Dlatego, jeśli czegoś potrzebujesz (a zakładam, że rozróżniasz potrzebę od zachcianki) kupuj na lata, na pokolenia. Kupuj z drugiej ręki, używane, przerób, wykorzystaj ponownie. Kupiłeś nieprzemyślanie, za dużo, nie tak? Ogłoś to (fb można konstruktywnie), oddaj, zamień, odsprzedaj, podziel się. Żyj skromnie, gospodarnie, użytkowo.
A p rz e d e w sz y s t k i m - i tu docieram do sedna problemu - domagaj się zmian systemowych w zakresie produkcji i sprzedaży. Przekierowywanie odpowiedzialbości na pojedyńczego człowieka, który ma przysłowiowo nie kupować słomki, jest świństwem.
Zmiany systemowe, to chyba niemożliwe z tymi politykami u władzy :(
OdpowiedzUsuńZałamujące, co?
OdpowiedzUsuńano, smutne.
Usuń