18/05/2018

Czuję miętę

Tę rosnącą bujnie pod domem i inne odmiany testowane do pracy: nadwodną, kędzierzawą, miętę polej. Zapracowany się cieszy, bo pierogi, naleśniki czy drożdżówki z serem i miętą to jego komfort food z dzieciństwa.



Jako dzieciak zbierał miętę z babcią, nad wodą, a ona mu potem robiła te pierogi. Żona taka fajna nie jest, bo woli robić naleśniki (klik po przepis), no czasem drożdżówki, jak ją najdzie, ale za to miętę czuje :-)

Miętowe klimaty lubi też córka. Odmiana polej (rzadko występuje w Polsce, suszoną można kupić tutaj - klik) jest stosowana do inicjowania miesiączek, które spóźniają się z powodu stresu (również u kobiet, których faza lutealna jest krótsza niż powinna). Mięta polej rozluźnia i umożliwia sprawny przepływ płynów. Przywraca rześkość i energię zmęczonemu ciału. Świetnie wpisuje się więc w aktualne potrzeby domu.  


PS. Prócz mięty czuję też lawendę, ale o tym następnym razem :-)

6 komentarzy:

  1. Paddy czuje miętę, hoduje czerwoną i zieloną. Suszy i rozdaje kolegom. Ja nie mogę, ten smak mnie nie przyciąga. Nic miętowego nie wyprawiam. Paddy pije herbatę z miętą i tyle tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... czerwoną? Jak nie mięta to może lawęda?😊

      Usuń
    2. Pieprzowa, zielone listki z czerwonymi smugami, dlatego mówię na nią, czerwona. Lawendę uwielbiam ❤️ Czekam na Twoją opowieść o niej 🌷

      Usuń
  2. I doskonała jest na nalewkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. Po lubelsku z limonką albo bez do kawy 🍸☕

      Usuń
    2. Też uwielbiam taką naleweczkę:)

      Usuń

Dziękuję