Ja przez długi czas nie byłam w stanie ubić kuraka. Pierwszego zabiłam w czasie choroby swojego małego syna. Męża w domu nie było, a dziecku potrzebny był wzmacniający rosół. Od tamtej chwili sama sobie z tym radzę. Miłe to to nie jest, ale konieczne i już.
Śliczne. Warto było wstawać skoro świt :)
OdpowiedzUsuńPotrzeba była nieromantyczna - kurobicie. Dostałam jednak fory i mąż zostawił mnie nad stawem 🌼
UsuńJa przez długi czas nie byłam w stanie ubić kuraka. Pierwszego zabiłam w czasie choroby swojego małego syna. Męża w domu nie było, a dziecku potrzebny był wzmacniający rosół. Od tamtej chwili sama sobie z tym radzę. Miłe to to nie jest, ale konieczne i już.
Usuń