Dla szefowej z Bingen pożeniona z rybą (kto ma słabe i smutne serce, ten powinien ugotować z nią dziewannę), ale według mnie to nie wykorzystuje w pełni walorów smakowych jej płatków.
Dziewanna rośnie dość powszechnie na nieurodzajnych piaszczystych glebach i właśnie zaczyna kwitnąć. Tę do pracy mąż przywiózł mi (z korzeniami!) na motorze spod torów (chyba mnie kocha:)), ale spokojnie - możecie zbierać same płatki, nie uszkadzając rośliny, zwłaszcza jak macie ją przy domu.
Listki dziewanna ma omszałe jak szałwia, ze śmiesznym zawijaskiem. Kwitnie na żółto i nierównomiernie (od dołu - ku górze - nigdy nie doczekasz chwili, gdy cały pałąk będzie obsypany kwieciem). Płatki jej kwiatków mają miodowo-waniliowy aromat (a to za sprawą dziewannowej żywicy) i dla mnie ewidentnie proszą o słodkie towarzystwo (posypcie nimi ryż z jabłkami albo gofry z bitą śmietaną). W ziołolecznictwie wykorzystuje się również liście i korzeń. Także jeśli chcecie dopieścić swoje płuca - dziewanna.
Mam dzisiaj słabe i smutne serce. Idę nazrywać tych płatków :). Może dodam do arbuza.
OdpowiedzUsuńSpróbuj najpierw samych. Twoje też są waniliowe?
UsuńTak bardzo leciutko :)
UsuńSuszyłaś może takie płatki?
Podobno świeże lepsze. Nie suszyłam. Jeszcze 😊
UsuńBardzo podoba mi się nazwa "dziewanna" - od dawna się nią zachwycam, nie tylko kulinarnie oczywiście :)
OdpowiedzUsuńNiektórzy ją przedrzeźniają "gdzie wanna?" 😂
Usuń"Gdzie rośnie dziewanna, tam bez posagu panna"
wygląda apetycznie i piękne zdjęcie. Dziewanna - kocham to słowo :*
OdpowiedzUsuńWdzięczne i dźwięczne 😊
Usuń