11/06/2018

Bundz w zalewie ziołowej

Majowy bundz to prawdziwy rarytas (mówią, że najlepszy do nocy świętojańskiej), łagodny w smaku niczym mozzarella. Zalany solanką a potem ziołowo-czosnkowym olejem świetnie zastępuje fetę (wiem, bo już kiedyś robiłam). Zapracowany z weekendowego wypadu przywiózł bieszczadzkie sery, będzie też oscypek w panierce (w kolejnym wpisie).



Składniki: pół kilograma świeżego bundzu, 1/4 szklanki soli, 1 litr wody, 1 główka czosnku, ukochane suszone zioła (klik), pieprz w ziarenkach (kolorowy albo kubeba), ok. pół litra oleju (rzepakowy pomieszany z konopnym). 

Bundz kroimy w centymetrową kostkę. Najpierw zalewamy go solanką (na litr wody 1/4 szklanki soli) i odstawiamy na 2 doby pod przykryciem (ser musi był w całości zanurzony). Po tym czasie przepłukujemy go na sicie i osączamy. Następnie przekładamy go do wyparzonego słoika i zalewamy olejem (u mnie rzepakowy wymieszany z konopnym). Dodajemy ząbki czosnku, 1 łyżkę ziół i kilka ziarenek pieprzu. Zamykamy i czekamy 2 tygodnie (słoik może stać w temperaturze pokojowej).

Na zdjęciach również tofeta (klik), podobna technika ale zamiast bundzu mamy tofu. Wersja dla wegan i na diecie bez nabiału. 

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Bundz sam w sobie pyszny ale jak więcej to dobrze przechowuje się zafetowany 😉😊

      Usuń

Dziękuję