12/04/2016

Rolnik sam w dolinie

Jedni robią zakupy w sklepach bio-eko, drudzy kierują się bezpośrednio do zaufanego rolnika. Ludzie skrzykują się i umawiają na regularne dostawy naturalnego dobra, powstają kooperatywy. Na Lubelszczyźnie jest jeszcze dużo drobnych, tradycyjnych rolników, nie jesteśmy (jeszcze) tak zanieczyszczonym regionem/krajem, by z tego nie korzystać. Nie bójmy się kupować od "wiejskiej baby".


Nocą zsiadło mi się mleko, biorę się za robienie prawdziwych racuchów, z orkiszowej mąki i jabłek. Na dworze wciąż zimno, czekam na słońce.

W internecie krąży filmik, na którym trzy pokolenia wypowiadają się na temat zabaw swojego dzieciństwa. Najstarsze zakładało plantacje, środkowe bawiło się na trzepaku, najmłodsze - spędza czas wirtualnie. Ale czemu się dziwimy? Dawniej dzieci widziały rodziców w polu i w zagrodzie, wiedziały jak i po co pracują i naśladowały ich w zabawie. Dziś trudno sobie wyobrazić na czym polega praca rodziców, wiadomo tylko, że są z niej pieniądze zgromadzone w banku i wypłacane plastikową kartę. To i w co się bawić? 

Czy to je (dzieci) smuci? Nie, w takich czasach dorastają. Czy nas (dorosłych) to smuci? Tak, ale nasze czasy już nie powrócą. Moi teściowie są prawdopodobnie ostatnim pokoleniem w rodzinie, które wstaje co rano oporządzić krowę. Czy ja/Ty jesteśmy gotowi zająć ich miejsce? 

1 komentarz:

Dziękuję