13/03/2017

Lektury na czas komercyjnego postu

W życiu są trudne lata, fatalne miesiące, kiepskie tygodnie i dobre dni (w oryginale ten tekst powiedział prof. Aleksander Bardini o teatrze). A im trudniej w życiu (oczywiście do pewnego stopnia) - tym prościej i zdrowiej na talerzu.




W ramach komercyjnego postu po "Mniej" Marty Sapały (klik) przyszedł czas na książkę Beaty Pawlikowskiej (tym razem wypożyczoną w bibliotece), zatytułowaną "Największe skarby naszej cywilizacji", a tam: pęczak, gryka, proso, owies, strączki, jabłko, miód... nic z puszki, kartonu, z reklamy. Fajnie jest czasem pobyć poza polem walki o konsumencką uwagę, odciąć się od zalewu kulinarno-dietetycznych doniesień, wsłuchać się we własne ciało (a im starsze tym mocniejsze wysyła sygnały o tym, co mu służy). Dyskomfort w okolicach żołądka, jelit, wątroby (niepotrzebne skreślić, potrzebne dodać) oznacza, że zbaczasz. Choroba jest sygnałem, że zawędrowaliśmy na manowce i czym prędzej trzeba zawrócić.

Kolejna lektura obowiązkowa to "Więcej niż możesz zjeść" Doroty Masłowskiej z jej genialną teorią obrażonego jedzenia (też do odnalezienia w bibliotece) - żywność (jak sama nazwa wskazuje) podtrzymuje człowieka żywym i trzeba z nią zachować dobre relacje: ucałować, nie marnować, poczuć organiczne szczęście pożywiania się i nasycić (a nie obeżreć). Jedzenie więcej mówi nam o nas i o świecie, w którym żyjemy, niż chcielibyśmy wiedzieć - czas zajrzeć sobie do talerzy. I do portfeli, bo za każdą naszą decyzją finansową stoi jakaś wartość. Kupuję to co mnie buduje, jest mi potrzebne i jest warte moich pieniędzy.

W książkościsku już czeka "Sztuka liczenia do trzech" (odłóż, wydaj, podaruj i koniecznie porozmawiaj z dziećmi o pieniądzach) Rona Libera i "Chcieć mniej" Katarzyny Kędzierskiej. Czytaliście może?


2 komentarze:

Dziękuję