(zdjęcie reportażowe, bez ustawek)
Bakłażana kroję na 6-8 milimetrowe krążki, obieram ze skóry i lekko rozbijam tłuczkiem do mięsa. Skrapiam sokiem z cytryny, solę i pieprzę.
Do miski wrzucam ugotowaną, lekko przestudzoną kaszę, ziarna sezamu, cebulę, tymianek (czasem świeżą natkę, koperek, bazylię), jajko, mąkę ziemniaczaną i wyrabiam ręką na jednolitą masę. Doprawiam do smaku, mieszam. Na plastry bakłażana układam kaszę (na razie z jednej strony) i lekko dociskam.
Na patelni rozgrzewam tłuszcz, wkładam plastry bakłażana panierką do dołu (wsuwam pod nie szpatułkę i szybkim ruchem odwracam wykładając na patelnię), lekko dociskam. Teraz układam panierkę z kaszy z drugiej strony. Jak spód się zrumieni (2-3 minuty), przekręcam na drugą stronę i dociskam. Bakłażanowe kotlety muszą być zrumienione z obu stron, potem osączam je na ręczniku papierowym.
(zdjęcie wybłagane, nikt w tym domu nie lubi pozować)
Ku pamięci: przepis pochodzi z nietuzinkowej książki Marioli Białołęckiej "Zaskakująca kasza & ryż". Robiłam z niej kiedyś gryczane brownie, bananowy chlebek z kaszą manną i lawasz jaglany, planuję naleśniki z papieru ryżowego z zaskakującym nadzieniem.
Wygląda pięknie, zrobię, jak dotrę do jakiegoś ludzkiego sklepu z bakłażanami :)
OdpowiedzUsuń